To był jeden z najgorętszych białostockich tematów końca lata. Tuż po wakacjach w Białymstoku pojawiła się "patriotyczna ławka" - umieszczona na podeście, w stelażu przypominającym kontury Polski. Takie same miały pojawić się w 16 miastach wojewódzkich. Każda kosztowała 100 tys. zł netto. Za ich projekt i wykonanie zapłacił państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego.
W Białymstoku ławka stanęła w ogrodach Branickich, w ich niewielkim skrawku należącym do Uniwersytetu Medycznego (zdecydowana większość ogrodów to własność Miasta Białystok). UMB użyczył teren pod ławkę na prośbę wojewody podlaskiego. Po jej ustawieniu gromy posypały się na Wojewódzką Konserwator Zabytków, która nie sprzeciwiała się takiej instalacji przy najbardziej rozpoznawalnym podlaskim zabytku.
Choć od początku design i koncepcję ławki wyśmiewano, to po pierwszych jesiennych deszczach było ku temu więcej powodów. Farba z drewnianych sklejek tworzących kontur zaczęła blaknąć, sklejka, z której wykonana była konstrukcja odkształcała się. Po dwóch i pół miesiąca ławka zniknęła. W tej chwili widać tylko nieośnieżone miejsce, w którym stała.
Nie omieszkał skomentować tego nieszczędzący zwykle antyrządowego sarkazmu wiceprezydent Białegostoku Rafał Rudnicki: "Brzydka, niepraktyczna, propagandowa ławeczka w końcu zniknęła z okolic Pałacu Branickich". Wskazał przy tym lokalnych polityków PiS: Henryka Dębowskiego i Sebastiana Łukaszewicza: "Szkoda, że nie zdążyliście zrobić przy niej ani konferencji ani selfie".
ewelina.s@bialystokonline.pl