W środę (15.06) organizacje pozarządowe spotkały się, by wspólnie wymienić się doświadczeniami i pomysłami dotyczącymi niesienia pomocy imigrantom, których w ostatnich miesiącach przybyło do nas bardzo dużo. Wiele tych osób czuje się zagubionych.
- Uczestniczymy dzisiaj w spotkaniu szkoleniowym, bo tak można nazwać nasze dwudniowe warsztaty, w których udział biorą przedstawiciele białostockich organizacji pozarządowych oraz instytucji publicznych. Dyskutujemy, jak wszyscy możemy działać na rzecz migrantów, którzy przybywają do Białegostoku i zdecydowali się wybrać nasze miasto za swój nowy dom – mówi Łukasz Pogorzelski prezes fundacji Okno na Wschód.
W szkoleniu biorą też udział osoby z organizacji spoza Białegostoku. Wśród nich jest m.in. Piotr Skrzypczak ze Społecznego Komitetu Pomocy Ukrainie i ze stowarzyszenia Homo Faber z Lublina. Jego stowarzyszenie w ostatnim czasie mierzy się z dość dużą migracją z Ukrainy. Dzięki niemu białostockie organizacje dowiadują się, jakie działania są tam podejmowane i które mogłyby sprawdzić się także w naszym mieście.
- Jest coraz trudniej zmobilizować ludzi oddolnie do pomocy. Co się zmienia, to przede wszystkim to, że wchodzi pomoc bardziej uporządkowana, systemowa. Z jednej strony administracja coraz więcej wie, z drugiej strony organizacje wchodzą w pomoc długofalową, czyli zaplanowaną – mówi Skrzypczak.
Przyznaje też, że osoby, którymi się opiekuje w Lublinie, to zazwyczaj tacy ludzie, którzy nie mają już gdzie wracać. Dlatego tak ważne jest, by pomóc im się odnaleźć w nowym życiu. Duży nacisk jest kładziony na naukę języka i znalezienie pracy. Jeśli chodzi o dzieci, to przyznaje, że te aklimatyzują się najszybciej i najłatwiej im się wdrożyć w nowy system edukacji.
Pogorzelski podkreśla, że rzeczy, które dla nas są oczywiste, dla osób, które do nas przyjechały już takimi nie są. Dotyczy to często umowy o pracę i przywilejów z tym związanych. A jak wiadomo, brak wiedzy i świadomości często może przełożyć się na oszustwa ze strony nieuczciwych pracodawców.
- Uważamy, że osoby, które przyjechały do Polski potrzebują obecnie wsparcia o charakterze prawnym. Są już w innej sytuacji niż byli do tej pory. Ten pierwszy zryw społeczny dotyczył pomocy humanitarnej, staraliśmy się zapewnić dach nad głową, jedzenie, czyli to pierwsze wsparcie. Teraz ci ludzie potrzebują pomocy, by sobie dobrze ułożyć życie w Polsce, żeby odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości – wyjaśnia Pogorzelski.
- Służymy pomocą prawną, mamy naszych specjalistów. Można się do nas zwrócić z różnymi pytaniami. Jeśli my nie mamy czegoś, to współpracujemy z organizacjami, urzędami. Dlatego na pewno znajdziemy wsparcie, bo zależy nam przede wszystkim, by tej osobie pomóc – dodaje Liza Mickiewicz z Fundacji Okno na Wschód.
Pogorzelski przypomina, że mamy nie tylko do czynienia z migracją z Ukrainy, o czym nie wolno zapominać.
- Troszeczkę zapominamy może o tym, że ten nasz najbliższy sąsiad, naród białoruski, mierzy się z represjami ze strony tamtejszej władzy. Ci ludzie uciekli, dalej uciekają. Kolejne osoby są wyłapywane, stawiane w dramatycznej sytuacji. Powszechna jest groźba odebrania dzieci. Dochodzi też do sytuacji łamania praw człowieka osób z Białorusi, kiedy ci ludzie są zwalniani za to, że są Białorusinami. Gdzieś pojawia się proste i mylne skojarzenie, że oni są tak samo odpowiedzialni za ten konflikt, jak Rosja. Groteska tej sytuacji polega na tym, że oni przed tym reżimem uciekli a w demokratycznej Polsce są ofiarami represji, za które odpowiada ten sam reżim, już nie bezpośrednio, ale nadal są to sytuacje dramatyczne – wyjaśnia.
Organizacje pozarządowe, które chciałyby wspólnie nieść pomoc mogą się zgłaszać do Fundacji Okno na Wschód.
justyna.f@bialystokonline.pl