Żyjemy w pędzie. Obarczeni obowiązkami, pracą, zajęciami w domu, zapominamy nieraz o swoim ciele. Albo popadamy w inną skrajność, forsujemy organizm nadmiernym sportem, ćwiczeniami. Zamiast od czasu do czasu dać sobie po prostu przyjemność i poddać się zabiegom, które wpłyną kojąco nie tylko na fizyczny aspekt nas samych, ale także wyciszą i uspokoją nasz umysł.
"Nobu" to nie jest zwykły salon piękna. Firmę założyły dwie siostry: Aneta Peszko i Justyna Chabielska. Zatrudniły dwie osoby. Marta prowadziła sama salon kosmetyczny przez kilka lat, a Julia jest po Akademii Medycznej, jest kosmetolożką.
W swojej ofercie Nobu posiada zabiegi modelowania sylwetki, kuracji anti-aging, epilacji laserowej oraz masaże i rytuały SPA. Właścicielki stawiają na profesjonalny sprzęt medyczny, który używany jest podczas zabiegów. W Nobu swój salon mają także fryzjerzy.
Aneta i Justyna mają wiele kreatywnych pomysłów na swoją działalność. Planują zorganizowanie cyklu spotkań typu "metamorfozy", podczas których przeprowadzą panie przez zabiegi, jak również oddadzą je w ręce fryzjerów, zaproszą makijażystki, projektantki, zrobią zdjęcia po przemianie.
- Chcemy, aby Nobu było miejscem spotkań dla pań. Już współpracujemy z coachem zdrowia, chcemy robić spotkania na temat nie tyle naszego wyglądu, tylko fajnego życia i dbania o siebie od środka - mówi Aneta Peszko. - Nie jesteśmy typowym salonem piękności. Nie robimy paznokci, sztucznych rzęs, tylko wchodzimy w głąb naszej skóry. Chcemy pobudzić piękno w nas. Które może jeszcze jest uśpione.
Dziewczyny przyznają, że wywodzą się z innej kompletnie dziedziny. Zajmowały się handlem elektroniką. Była to także firma rodzinna.
- Postanowiłyśmy w pewnym momencie odłączyć się. Dorosnąć. Chciałyśmy zrobić coś swojego. Każda z nas lubi o siebie dbać. My szukałyśmy niszy dla siebie. Pomyślałyśmy, że brakuje nam kosmetologii hightechowej. A my taki sprzęt medyczny wykorzystujemy - podkreśla Aneta.
Ponadto, prócz zabiegów profesjonalnym sprzętem, Nobu oferuje zabiegi SPA. Są to masaże, zabiegi peelingujące.
- Chcemy zająć się paniami kompleksowo - dodaje Aneta.
Planowane są także spotkania z lokalnymi twórcami kosmetyków i herbat naturalnych. Jak również współpraca z trenerem personalnym. Dziewczyny chcą w pewnym sensie stworzyć białostocką kooperatywę, która by całościowo zajęła się szeroko pojętą dziedziną urody.
- Nie wystarczy przyjść do salonu raz na dwa tygodnie i sprawa jest załatwiona. Opracowałyśmy także zalecenia pozabiegowe, które rozdajemy naszym paniom, tak, by wiedziały, co mają robić także poza tym miejscem - mówi Justyna Chabielska.
Dziewczyny z Nobu stawiają na relacje, które chcą budować z klientkami i klientami. W pełnej dbałości o piękno, samopoczucie.
Selfcare to nie tylko szybka wizyta w salonie kosmetycznym, to codzienne rytuały, poznawanie właściwości swojego organizmu, odpowiadanie na jego potrzeby. A Nobu jest świetnym miejscem, by o to zacząć dbać.
anna.kulikowska@bialystokonline.pl