Nieszczęśliwy wypadek
We wtorek (11.05) 55-letni mężczyzna pracował z krajzegą. Niestety podczas cięcia drzewa, pod maszynę trafił kciuk lewej dłoni. Mężczyzna najpierw został przewieziony na najbliższy SOR do szpitala w Siemiatyczach. Tam lekarze zaczęli szukać dla niego pomocy.
- W Polsce działa system replantacyjny. Siedem ośrodków w Polsce (Trzebnica, Wrocław, Poznań, Szczecin, Gdańsk, Kraków i Otwock) ujętych jest ogólnopolskim grafiku ostrych dyżurów replantacyjnych. W dyżurnym ośrodku, chirurg ręki jest dostępny 24 godziny na dobę. Zazwyczaj wygląda to tak, że pacjent, który stracił kończynę w jakimkolwiek miejscu w Polsce, jest transportowany (najczęściej transportem lotniczym) do ośrodka, w którym tego dnia czeka na niego specjalista - tłumaczy Uniwersytecki Szpital Kliniczny (USK) w Białymstoku.
Okazało się, że w dyżurującym tego dnia ośrodku w Poznaniu zespół przygotowuje się już do operacji innego pacjenta po amputacji.
- Dany ośrodek jest w stanie przeprowadzić tylko jedna replantację dziennie – mówi dr Jan Kiryluk, lekarz kierujący Kliniką Ortopedii w USK. – W tej sytuacji podjęto decyzję, że pacjent trafi do USK - dodaje.
Przyjechali pomóc, choć nie mieli dyżuru
55-latek z Siemiatycz przywieziony został do Białegostoku karetką. Zespół ortopedów, który nie miał w tym czasie dyżuru, przyjechał z domu i stanął do zabiegu. Operacja trwała niemal 3 godziny.
- Rana była szarpana, palec trzymał się na malutkim fragmencie skóry i fragmencie ścięgna – tłumaczy lek. Bernard Komarnicki, specjalista ortopedii z USK, który podjął się operacji. – Musieliśmy zszyć naczynia, ścięgna, zespolić kości. Na szczęście wszystko poszło dobrze.
Teraz pacjent powoli wraca do zdrowia, nadal jest hospitalizowany. Już wiadomo, że operacja się powiodła, ukrwienie palca jest prawidłowe.
- Mężczyzna zachowa kciuk, choć z powodu uszkodzenia stawów, będzie on mniej ruchomy niż przed wypadkiem - wyjaśnia lek. Komarnicki.
Potrzeba zespołów replantacyjnych w każdym województwie
Warto wiedzieć, że system replantacyjny, który działa w Polsce, powstał z inicjatywy samych lekarzy. Nie ma żadnych regulacji ze strony Ministerstwa Zdrowia ani NFZ. Ośrodki same z siebie włączają się w dyżury. Jedynie w województwie małopolskim, jest to finansowane i organizowane przez marszałka województwa małopolskiego.
- W systemie tym chcieliby się znaleźć także ortopedzi z USK. Do tego potrzebne byłyby szkolenia zespołu i lepsze finansowanie ze strony NFZ. Teraz bardziej "opłaca" się zaszyć ranę po obciętym palcu, niż go przyszyć - przekazuje USK.
Dlatego potrzebny byłby także ogólnopolski system, podobny np. do takiego, jaki funkcjonuje w systemie transplantacji organów i który, by działał w każdym województwie.
- Myślę, że taniej byłoby płacić za gotowość zespołów replantacyjnych w każdym województwie, który by dyżurował 24 godziny, niż płacić za transport pacjentów z jednego końca Polski na drugi – twierdzi lek. Komarnicki. - Dwa razy udało nam się wysłać pacjenta do Poznania. Najpierw helikopterem poleciał do Warszawy, stamtąd samolotem do Poznania, a potem z lotniska został przewieziony karetką. A trzeba pamiętać, że przy takich operacjach liczy się też czas. Szanse na powodzenie maleją z każdą godziną.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl