Ochrona danych osobowych – ale po co? [FELIETON]

2018.05.14 09:09
"Sprzedam bazę danych klientów banku z ich danymi i pełną historią kredytową – tanio!"
Ochrona danych osobowych – ale po co? [FELIETON]
Fot: pixabay

W Białymstoku nie ma chyba pokazów pościeli, garnków albo odkurzaczy, ale ktoś od lat, regularnie dwa razy z miesiącu zaprasza mnie na taki event w Jastrzębiu Zdrój. Skąd mają moje dane i kto pozwolił atakować mnie zaproszeniami – nie wiem do dziś. Ale to nic. Ciekawsze rzeczy dzieją się z naszymi danymi każdego dnia.

W przychodni, w której lekarz wenerolog wywołuje po nazwisku pacjentów spośród tych co przyszli do różnych specjalistów, w sklepie którego kamera nagrywa przechodzących pieszych i nikt nie wie kto i do czego korzysta z tych nagrań. W internecie, w którym żeby założyć skrzynkę mailową trzeba wyrazić zgodę na tonę spamu, którą jak Syzyf codziennie dzielnie kasujemy bez przeczytania.

Po co komu ochrona danych osobowych? No, żebyśmy mieli jako taki wpływ na to kto i po co dzwoni do nas, ile reklam ląduje w spamie, żeby Pani Jadzia siedząca w kolejce do geriatry nie słyszała, że Pan Janusz nie trzyma moczu. Żeby nie było tylu ogłoszeń, że ktoś sprzedaje bazę danych klientów banku z imieniem, nazwiskiem, numerem pesel i historią rachunku bankowego. Żebyśmy na tym świecie mieli trochę prywatności...

Z drugiej strony:

Podobno 70 procent Polaków nie słyszało w ogóle o zmianach, które od 25 maja mają poprawić poziom bezpieczeństwa naszych danych osobowych. Podobno tylko 15 procent z nas uważa, że dane takie jak dostęp do konta w banku czy historia choroby w przychodni – są bezpieczne. Nie czarujmy się, można takie informacje zdobyć całkiem łatwo.

Tylko czy my nie przesadzamy trochę? Nie dajmy się zwariować. Przecież już od dawna jest tak, że przychodzą niechciane reklamy, że dzwonią do nas z propozycjami różnych pokazów i nikomu od tego jakoś się nic nie stało. Bronimy tej swojej prywatności tak bardzo, że już nawet sąsiad z sąsiadem nie gada na klatce, że się ludzie nie znają na osiedlu. Zafiksowaliśmy się na ochronę danych do tego stopnia, że nawet nie przedstawiamy się na powitanie.

A jest wiele osób, którym zwyczajnie nie przeszkadza, że informacje o nich śmigają po internecie na przykład. Wrzucają foty z wakacji na Bora Bora, zdjęcia swojego pieska czy najnowszej sukienki. Facebook wie co jedliśmy na śniadanie, kiedy i na co chorowaliśmy, jakie seriale oglądamy, komu urodziło się dziecko i jakich mamy znajomych. A oburzamy się, kiedy lekarz przy otwartych drzwiach do gabinetu rozmawia z Panem Januszem o nietrzymaniu moczu...

Nie dajmy się zwariować!

Piotr Czubaty
24@bialystokonline.pl

1112 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39