Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych przewidują - w miastach z liczbą mieszkańców wyższą niż 100 tys., czyli m.in. w Białymstoku - możliwość tworzenia stref czystego transportu. Oznacza to, że w niektórych miejscach za wjazd na "specjalny" teren wolny od aut zatruwających powietrze trzeba będzie zapłacić. Maksymalna stawka za godzinny pobyt na takim obszarze wyniesie 2,50 zł.
Ministerstwo Infrastruktury informuje więc, że od dnia 29 sierpnia 2018 r. na drogach mogą pojawić się specjalne znaki o oznaczeniach D-54 i D-55 powiadamwiające o strefie czystego transportu i końcu tejże strefy.
Nowe znaki z pewnością nie spodobają się kierowcom. Użytkownicy dróg nie dość, że muszą borykać się z wysokimi cenami paliw na krajowych stacjach oraz horrendalnymi stawkami za OC, to jeszcze zmuszeni zostaną do wydawania kolejnych kwot ze swojego portfela za wjazd w wyznaczone strefy.
Na dodatek wprowadzone w prawie zmiany nie są wolne od błędów. Do stref czystego transportu za darmo mogą bowiem wjechać pojazdy elektryczne, napędzane wodorem, a także gazem ziemnym. Pominięto natomiast rowery, które również dla środowiska nie wyrządzają żadnych szkód.
Jeżeli więc nie pojawi się żadna poprawka, fani wspomnianych jednośladów - podobnie jak kierowcy posiadający auta wykorzystujące benzynę, olej napędowy i gaz LPG - za niedostosowanie się do nowych znaków i przepisów będą mogli otrzymać mandat w wysokości nawet 500 zł.
rafal.zuk@bialystokonline.pl