Podczas pamiętnego posiedzenia sejmu w sali kolumnowej w połowie grudnia przegłosowano nie tylko projekty ustaw budżetowej i dezubekizacyjnej, ale również nowelizację Ustawy o ochronie przyrody. Wprowadza ona bardzo duże zmiany, jeśli chodzi przepisy dotyczące wycinki drzew.
Do tej pory, żeby wyciąć drzewo na prywatnej posesji, potrzebna była zgoda władz gminy. Wraz z wejściem noweli o zasadach usuwania drzew nadal będzie decydować gmina, ale będzie ona mogła zrezygnować z konieczności ubiegania się o zgodę. Zdaniem pomysłodawców tego projektu – posłów Prawa i Sprawiedliwości - ma to zmniejszyć biurokrację w tej sprawie, bo i tak zdecydowana większość decyzji jest pozytywna.
Zmieni się również taryfikator opłat za wycinkę, który do tej pory zależał od wielkości i lokalizacji drzew. Ceny wahały się od kilkuset do nawet ponad 150 tys. zł. Ustalenie nowych cen również będzie należało do władz gminy i ma zostać uproszczone - np. nie będzie już brane pod uwagę umiejscowienie danego drzew. Wiadomo, że wysokość opłaty nie będzie mogła przekroczyć 500 zł w przypadku drzew i 200 zł w przypadku krzewów.
Wiele osób uważa, że te zmiany doprowadzą do nadużyć lokalnych władz, które specjalnie mogą nie wprowadzać ograniczeń, a co za tym idzie - odpowiedniej kontroli. Organizacje zajmujące się ochroną przyrody nazywają wprowadzenie tej ustawy "nowym rozdziałem w historii rzezi polskich drzew".
- Ustawa o zmianie ustawy o ochronie przyrody to kolejny znaczący krok na drodze do demontażu polskiego systemu ochrony przyrody. Ustawa i tryb jej przeforsowania szkodzi nie tylko zieleni w miastach oraz gatunkom chronionym na obszarze blisko 1/3 powierzchni Polski, ale również podważa istotne zasady procesów demokratycznych. To szkodliwe i niebezpieczne działania – komentował Robert Cyglicki z Greenpeace Polska.
Nowelizacja obejmie nie tylko zieleń miejską. Kontrowersyjne zmiany dotkną dużą część polskich lasów, która kontrolowana jest przez Lasy Państwowe. Leśnicy przy decydowaniu o wycince na terenach objętych ochroną nie będą musieli się już starać o pozwolenie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Będą mogli to robić także na terenach, gdzie obowiązują europejskie dyrektywy ptasia i siedliskowa.
Wątpliwości wzbudza również sam proces wprowadzenia zmian. Tempo prac parlamentarnych jest bowiem zaskakująco szybkie - do sejmu trafiła ona 7 grudnia, a już 16 została przegłosowana. Cztery dni później, bez poprawek, zaakceptował ją senat. Nowe przepisy wejdą w życie z początkiem roku.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl