Białostoccy muzealnicy ułożyli wyjątkowy program. Oprócz stałych wystaw, na zwiedzających czekały także zupełnie nowe pokazy. W Muzeum Wojska otworzona została niezwykła ekspozycja "Zamach majowy 1926", zaś Ratusz zaprezentował "Dziedzictwo archeologiczne Podlasia i Grodzieńszczyzny". Dodatkowo mieszkańcy naszego miasta mogli podziwiać między innymi występy Bractwa Wikingów i Słowian, posłuchać koncertów zespołu tatarskiego "Buńczuk", własnoręcznie wybić monety, obejrzeć filmy i slajdy czy skosztować kuchni żołnierskiej oraz tatarskiej, której bliny i cebulniki cieszyły się dużą popularnością. Zdawać by się zatem mogło, że miejskie muzea uczyniły wiele, by noc z soboty na niedzielę 20 maja została na długo zapamiętana. Czy oby na pewno?
Rzeczywiście to niecodzienne wydarzenie kulturalne cieszyło się wielkim zainteresowaniem. Mieszkańcy tłumnie przybyli na spotkanie ze sztuką i historią. Mimo, iż pogoda nie dopisała, na ulicach Białegostoku było można ujrzeć wielu amatorów godzinnych wędrówek pomiędzy kilkoma galeriami. Przychodziły całe rodziny z dziećmi, grupki młodzieży czy ludzie starsi. Wszyscy chcieli zobaczyć obrazy, grafikę, fotografię czy rzeźbę, a atmosfera zachodzącego słońca i blask latarni dodatkowo potęgowały wrażenia.
Szkoda tylko, że muzea nie do końca stanęły na wysokości zadania. Spacerując po muzealnych salach miało się wrażenie, że organizacja imprezy nie była najlepsza. Programowi towarzyszył lekki chaos i niektóre interesująco zapowiadające się wydarzenia wypadły mało ciekawie.
Miejmy jednak nadzieję, że to wina deszczu, a impreza z roku na rok będzie się rozrastać i rozwijać, by do nocnego obcowania ze sztuką zachęcić kolejne pokolenia. Tego typu akcje są bowiem potrzebne, o czym świadczyć może chociażby liczba uczestników. Oby było ich więcej.