Autobus nocy – rzecz przydatna. Przekonała się o tym pewnie niejedna osoba, gdy w weekend, po spotkaniu ze znajomymi musiała wrócić do domu, a pogoda nie zachęcała do spacerów, w portfelu natomiast znajdowało się zbyt mało środków, żeby pozwolić sobie na wygodniejszy środek transportu.
Po zamknięciu knajp trzeba jakoś wrócić
W Białymstoku funkcjonuje 6 linii nocnych. Kursują one jednak tylko w weekendy i w święta – wtedy kiedy najwięcej osób zazwyczaj potrzebuje z nich skorzystać. To chcą jednak zmienić Młodzi Demokraci – czyli młodzieżówka Platformy Obywatelskiej. Wyszli oni z pomysłem, żeby autobusy nocne kursowały codziennie.
- Pomysł powstania całotygodniowej komunikacji nocnej pojawił się, gdy nasi znajomi zaczęli nam mówić, że gdy pracują do późnych godzin wieczornych lub nocnych, nie mają możliwości powrotu do domu. Po rozmowach z innymi mieszkańcami Białegostoku zdaliśmy sobie sprawę, jak duży jest to problem – mówi Aleksandra Warzyńska, przewodnicząca Młodych Demokratów.
Pomysłodawcy podkreślają, że szczególnie w okresie letnim ten kłopot się nasila, ponieważ młodzi ludzie zaczynają pracę zarobkową na wakacje, często pracując w barach i restauracjach, które otwarte są do późna. Taka komunikacja byłaby jednak udogodnieniem nie tylko dla nich, ale też dla turystów, którzy coraz liczniej odwiedzają Białystok.
- Do późnych godzin nocnych działają restauracje, ogródki, puby i dyskoteki, z których korzystają przede wszystkim turyści i myślimy, że jest to doskonały moment, żeby dostosować kursowanie komunikacji do potrzeb turystów – dodaje Jowita Chudzik z Platformy Obywatelskiej.
Szczegóły do ustalenia
Inicjatorzy zwrócili się z pisemną prośbą do prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, żeby przygotował on odpowiednią uchwałę. Liczą, że fakt, iż będzie to duże ułatwienie dla wielu mieszkańców przemówi do władz miasta. Nie podają jednak szacunków, ile kosztowałoby wprowadzenie takiego rozwiązania, a przecież autobusy, żeby jeździć potrzebują paliwa i przede wszystkim kierowcy, któremu za nocną zmianę trzeba zapłacić.
- Jesteśmy przekonani, że osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie komunikacji miejskiej w Białymstoku będą starać się, żeby znaleźć jak najlepsze rozwiązanie, żeby budżet naszego miasta nie ucierpiał zbytnio – mówi Aleksandra Warzyńska.
Także kwestie tego czy potrzebna jest większa ilość linii albo większa ilość kursów na poszczególnych połączeniach zostawiają urzędnikom. Chcieliby jednak, żeby takie rozwiązanie funkcjonowało nie tylko w okresie wakacyjnym, ale przez cały rok.
- Jest to standard w całej Polsce – zaczynając od Olsztyna, który jest miastem mniejszym od Białegostoku, przez Kraków, Wrocław, na Warszawie kończąc – argumentuje inicjatorka.
Wiadomo jednak, że do podjęcia takich decyzji nie wystarczy sam prezydent, a potrzebni są również radni. Przede wszystkim radni PiS-u, którzy są klubem większościowym. Rada jednak w wakacje nie obraduje i raczej mało prawdopodobne, żeby ktoś zwoływał sesję nadzwyczajną specjalnie po to, żeby zająć się tym tematem. Jeśli więc nawet całotygodniowa komunikacja miałaby zacząć funkcjonować w Białymstoku, to najszybciej od października.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl