W zbadanych przez Najwyższą Izbę Kontroli gminach liczba placówek przedszkolnych zwiększyła się w latach 2007-2010 o jedną czwartą. To jednak zbyt mało w stosunku do potrzeb. Przedszkola próbują samodzielnie rozwiązać ten problem i przyjmują więcej maluchów. Aż 2/3 placówek przekracza dopuszczalną liczbę 25 dzieci w oddziale. A najbliższy rok szkolny będzie szczególnie trudny. W przedszkolach nastąpi kumulacja - w zerówkach spotkają się 5- i 6-latki.
Kontrolerzy wskazują także, że 8 na 10 placówek pobierało czesne za pobyt dziecka (nawet do 100 zł miesięcznie), oferując jedynie zajęcia z podstawy programowej, czyli z mocy prawa bezpłatne. Większość przedszkoli nie przewiduje możliwości zwrotu pieniędzy, np. w przypadku nieobecności dziecka. NIK stwierdziła też, że ponad 2/3 placówek nie ma jasno określonych zasad rekrutacji, co umożliwia przyjmowanie dzieci z pominięciem przepisów.
Tylko nieco ponad połowę polskich dzieci w wieku od 3 do 5 lat obejmuje wychowanie przedszkolne. Tymczasem do końca 2013 r. powinno być ich 90%. Tworzone zespoły wychowania przedszkolnego i punkty nadal nie zaspokaja zapotrzebowania. Tak duża liczba dzieci nie chodzących do przedszkoli sytuuje nas na szarym końcu państw UE.
W ocenie Najwyższej Izby Kontroli konieczne jest zwiększanie liczby miejsc w przedszkolach oraz wypracowanie bardziej elastycznego modelu ich finansowania. Istotne będzie także wprowadzenie nowych form pracy z dziećmi, niekoniecznie związanych z budową nowych placówek. Tzw. wędrujące nauczycielki czy dziecięce spotkania z powodzeniem funkcjonują już w innych krajach.