- Chcemy pokazać młodym ludziom, że skoro dyrektorzy wychodzą ze swoich gabinetów i manifestują, to rzeczywiście branie dopalaczy jest wyjątkowo szkodliwe. Boimy się, że problem brania dopalaczy może się nasilić w związku z dalszym dostępem do nich przez Internet i czarny rynek - mówi Tomasz Janczyło, przewodniczący Federacji Szkół i Placówek Oświaty niepublicznej Miasta Białystok.
Afera "dopalaczowa" trwa od tygodnia. W związku z wieloma przypadkami silnych zatruć, a nawet śmierci młodych ludzi, inspektorzy sanitarni i policjanci skontrolowali ponad 1000 sklepów i hurtowni w całym kraju. Wynikiem tej akcji jest zamknięcie 20 punktów sprzedaży dopalaczy na Podlasiu, w tym 10 w Białymstoku.
Jak poinformował rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemologicznej, w całym województwie Podlaskim prowadzone są kolejne kontrole miejsc, w których oferowane mogą być do sprzedaży tzw. dopalacze, a więc puby, dyskoteki, stacje benzynowe, hipermarkety, sexshopy, sklepy spożywcze itp.