Miłe złego początki
Pełny stadion? Był. Wielkie gwiazdy na murawie? A jakże, obecne. Duża stawka? Nawet bardzo, bo awans do fazy ligowej Ligi Europy to potężny zastrzyk gotówki. Starcie Jagiellonii z Ajaxem Amsterdam miało być piłkarskim świętem i pojedynek ten nie zawiódł. Działo się naprawdę sporo, Duma Podlasia 36-krotnego mistrza Holandii szybko ukąsiła, jednak happy endy nie uświadczyliśmy. Ale po kolei.
Mecz rozpoczął się od efektownej oprawy białostockich kibiców z użyciem środków pirotechnicznych i równie widowiskowego zagrania zaprezentowanego przez napastnika Jagi, które zwieńczone zostało zablokowanym uderzeniem na bramkę z obrębu pola karnego. Strzał oddał jednak nie Afimico Pululu czy Jesus Imaz, a Lamine Diaby-Fadiga. To właśnie on w czwartkowy (22.08) wieczór był najbardziej wysuniętym zawodnikiem w zespole Dumy Podlasia. Następnie z dystansu huknął Steven Berghuis, ale piłka padła łupem Sławomira Abramowicza, po czym stadion miejski przy ul. Słonecznej eksplodował. Po dośrodkowaniu w szesnastkę gości do uderzenia doszedł bowiem Miki Villar i choć golkiper Ajaxu z tą próbą Hiszpana sobie poradził, to jednak z dobitką Adriana Diegueza z kilku metrów już nie, w efekcie czego po 5 minutach spotkania mistrzowie Polski prowadzili z holenderską drużyną 1:0.
Niestety radość białostoczan nie trwała długo. Już w 10. minucie Steven Berghuis posłał kapitalne prostopadłe podanie do Akpoma, ten mocnym strzałem pokonał Abramowicza i stan rywalizacji został ekspresowo wyrównany.
Później tempo spotkania, które było zawrotne, nieco spadło, lecz przewagę w posiadaniu futbolówki wciąż mieli przyjezdni. Z ostrego kąta, na szczęście bezskutecznie, bramkarza Jagi próbował zaskoczyć Mika Godts, a za moment do przodu ruszyła Duma Podlasia, jednak uderzenie oddane przez francuskiego snajpera gospodarzy zostało zablokowane.
Mistrz Polski próbował się odgryzać, ale konkretniejsi w ataku byli mimo wszystko zawodnicy Ajaxu, co potwierdza akcja z 28. minuty. Wtedy to z prawej strony boiska, spod samej linii końcowej, piłkę zacentrował Devyne Rensch, a z bliska do siatki zapakował ją Mika Godts, przez co po niespełna dwóch kwadransach gry Żółto-Czerwoni przegrywali 1:2.
W końcówce pierwszej połowy Godts ponownie, po koronkowej wymianie podań, doszedł do uderzenia, ale tym razem na posterunku był Abramowicz, po czym z dystansu dosyć wyraźnie pomylił się Berghuis. W 43. minucie bardzo niecelnie z obrębu szesnastki strzelał jeszcze raz Mika Godts, później minimalnie pomylił się Chuba Akpom i to by było na tyle. Jeżeli chodzi o Jagę, to ta szukała kontrataków, czasami zapędzała się pod pole karne Ajaxu, jednak dogodnych okazji do zdobycia wyrównującego gola przed przerwą brakowało.
Lekcji ciąg dalszy
Początek drugiej części spotkania był spokojniejszy, gra się zaostrzyła, jednak potem zespół z Amsterdamu przycisnął i w szesnastce Jagiellonii znów było groźnie. Najpierw do strzału z 14. metra doszedł Steven Berghuis, a za moment bliski zdobycia gola z ostrego kąta był Carlos Borges. Żadna z tych sytuacji bramki ostatecznie nie przyniosła, a wszystko dlatego, że dwukrotnie kapitalnie zachował się Aurelien Nguiamba, który niebezpieczne uderzenia gości zdołał zablokować.
Później mistrzowie Polski obili z rzutu wolnego mur Ajaxu, a konkretnie uczynił to z 20. metra Nene, następnie Mika Godts złamał akcję do środka i po rykoszecie posłał futbolówkę obok prawego słupka Dumy Podlasia, a po chwili koszmarny błąd popełnił Adrian Dieguez i było 1:3. Hiszpan zagrał piłkę przed pole karne pod nogi rywala, a to skończyło się strzałem Taylora, który obronił Sławomir Abramowicz, lecz odbita przez białostockiego golkipera futbolówka trafiła pod nogi Akpoma i ten potężną bombą z 10 metrów zapewnił Ajaxowi dwubramkowe prowadzenie.
Niestety ekipa z Amsterdamu na tym nie poprzestała. W 68. minucie znów źle zachował się Dieguez, który spóźniony sfaulował we własnym polu karnym jednego z przeciwników, za co sędzia spotkania podyktował jedenastkę. Z "wapna" bardzo pewnie uderzył Chuba Akpom, który kompletując hat-tricka, zmienił wynik potyczki na 1:4.
Jagiellonia była na kolanach, Jagiellonia straciła wiarę w korzystny rezultat i było to widać. Żółto-Czerwoni coraz rzadziej atakowali bramkę gości, a na domiar złego na korzyść holenderskiej drużyny podyktowany został kolejny rzut karny. Na szczęście Mika Godts nie powtórzył wyczynu Akpoma i jedenastki nie wykorzystał. Górą w tym pojedynku okazał się Abramowicz.
Jeżeli chodzi o końcówkę starcia, to rozluźniony bardzo wysokim prowadzeniem Ajax odpuścił już huraganowe ataki, dlatego coraz więcej do powiedzenia w ostatnich minutach miała Jagiellonia. Na strzał z dystansu zdecydował się Romanczuk, Jesus Imaz z 13. metra przeniósł piłkę tuż na poprzeczką, a następnie minimalnie z ostrego kąta pomylił się Darko Churlinov. Niestety gol na 2:4 nie padł, dlatego wszystko wskazuje na to, że jesienią mistrz Polski będzie grać nie w Lidze Europy a Lidze Konferencji.
Jagiellonia Białystok - Ajax Amsterdam 1:4 (1:2)
Bramki: Adrian Dieguez 5 - Chuba Akpom 10, 61, 69k, Mika Godts 27
Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez (70' Jetmir Haliti), Joao Moutinho (46' Aurelien Nguiamba) - Miki Villar (70' Kristoffer Hansen), Jarosław Kubicki, Nene (70' Taras Romanczuk), Darko Churlinov - Jesus Imaz, Lamine Diaby-Fadiga (62' Afimico Pululu)
Ajax Amsterdam: Remko Pasveer - Devyne Rensch, Josip Sutalo, Youri Baas, Jorrel Hato (73' Anton Gaaei) - Steven Berghuis, Jordan Henderson, Kenneth Taylor (64' Branco van den Boomen) - Carlos Forbs (64' Bertrand Traore), Chuba Akpom (73' Brian Brobbey), Mika Godts (85' Steven Bergwijn)
Żółte kartki: Adrian Dieguez (Jagiellonia Białystok) oraz Kenneth Taylor i Jorrel Hato (Ajax Amsterdam).
rafal.zuk@bialystokonline.pl