Wysoki popyt, podatki i rosnące koszty pchają stawki za najem wzwyż. Aktualnie w dużych miastach trzeba dziś płacić przeciętnie 12% więcej niż przed rokiem - wynika z szacunków HRE Investments opartych o dane portali otodom i bankier.
- W awangardzie wzrostów mamy mieszkania małe: kawalerki (16%) i dwupokojowe (13%). W przypadku większych mieszkań wzrosty są trochę spokojniejsze, choć również dwucyfrowe (10%). Wśród lokalizacji, w których stawki w ciągu ostatnich 12 miesięcy najmocniej poszły w górę, mamy przede wszystkim największe miasta: Warszawę, Wrocław, Gdańsk, Kraków i Poznań - przekazuje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Na mniejszych rynkach np. w Białymstoku wzrosty stawek przyszły z pewnym opóźnieniem, i dopiero w ostatnich miesiącach przybrały wyraźnie na sile.
Jak przeglądamy oferty wynajmu, na pierwszy rzut oka widzimy dość niskie ceny sięgające np. 1200 zł za dwupokojowe mieszkanie. Dopiero po kliknięciu w link, sprzedawcy informują, że do ceny należy doliczyć np. 500 zł czynszu plus media – oscylujące w granicy 100 zł. A więc kwota za wynajem sięga aktualnie średnio 1800 zł. Zdarzają się oferty z kwotą wliczonego czynszu, ale są bardzo znikome.
Mieszkania 3-pokojowe o niskim standardzie kosztują w granicy 1600 zł plus media. Za te o bardziej nowoczesnym wystroju musimy zapłacić powyżej 2500 zł, średnio do 2800 zł plus opłaty za media. Przeglądając białostockie oferty najmu możemy również zauważyć przewagę mieszkań 2-pokojowych. Jest ich znacznie więcej niż np. kawalerek. Właśnie za jednopokojowe mieszkania cena wynosi średnio 1350-1450 zł plus media. Oczywiście do tego dochodzi kaucja, która sięga zazwyczaj 2000 zł.
Jak informuje Bartosz Turek niektórzy właściciele przerzucają koszty na najemców.
- Wcale więc nie jest przesądzone, że doprowadzi to do wolniejszych podwyżek czynszów, a tym bardziej do przecen. I nie chodzi jedynie o to, że obecna fala epidemii jest w swym charakterze inna niż poprzednie, ale też o to, że reakcja na nią ze strony rządu jest skromniejsza. O ile taką pozostanie, to osoby posiadające mieszkania na wynajem, powinny spać spokojnie - informuje Bartosz Turek.
Ponadto właściciele mieszkań, widząc rosnące koszty, mają naturalną skłonność do przynajmniej częściowego przerzucania ich na najemców. Jest to oczywiste w przypadku np. kosztów ogrzewania, rachunków za prąd, wodę czy wywóz śmieci, ale na tym powodów do podwyżek nie koniec. Podobnie mechanizm ten działa w przypadku podniesienia podatków (taki ma skutek wprowadzony zakaz amortyzacji) czy rat kredytów zaciągniętych na zakup mieszkań na wynajem (podwyżki stóp procentowych).
malwina.witkowska@bialystokonline.pl