To nie dołek formy, to już poważny dół
Latem była radość, bo drużynę wzmocniły dawne gwiazdy klubu, a więc Michał Pazdan i Dani Quintana, później - na początku rozgrywek - znów były zachwyty, gdyż Jaga udanie weszła w nowy sezonu i w 3 meczach wywalczyła 7 punktów, dzięki czemu Żółto-Czerwoni znaleźli się w tabeli na pozycji wicelidera. Teraz, już od wielu tygodni, tego zadowolenia nie ma, ponieważ białostoczanie nie wygrali żadnego z 5 ostatnich ligowych spotkań, a na dodatek odpadli z Pucharu Polski. Zamiast radości wśród kibiców Dumy Podlasia panują aktualnie smutek, złość, rozgoryczenie i poczucie bezradności. Krótko mówiąc, jest źle.
Na dodatek lepszych czasów na horyzoncie nie widać, bo teraz przed podopiecznymi Ireneusza Mamrota mecz z Lechem, a później starcia z innymi drużynami znajdującymi się w górnej połowie stawki, czyli Zagłębiem Lubin, Radomiakiem Radom oraz Pogonią Szczecin. Z niżej notowanymi rywalami Jaga już grała i zbyt dobrze nie zapunktowała. Teraz kolejnych oczek trzeba szukać z przeciwnikami będącymi w zdecydowanie lepszej dyspozycji.
Triumf nad Lechem niczym mission impossible
Już w piątek o godz. 20.30, czyli zaledwie 3 dni po pucharowej klęsce z Lechią, Duma Podlasia podejmie u siebie liderującego Kolejorza, który w tym sezonie jeszcze nie przegrał (5 zwycięstw, 3 remisy), zdobył najwięcej goli w całej Ekstraklasie (18) i ma najlepszą defensywę (tylko 5 straconych bramek). Kadra poznańskiej ekipy jest mocna, jak na standardy naszej ligi szeroka, dlatego przed najbliższym meczem białostocki kibic ma z pewnością ogromny kłopot, by znaleźć jakieś pozytywy. Za Jagą przemawia chyba jedynie to, że ostatnio z Lechem grało jej się naprawdę dobrze (w 17 najświeższych pojedynkach tylko 2 porażki). Niestety wygląda na to, że statystyki te już niebawem zostaną popsute.
Największy problem białostockiego zespołu? Ciągła potrzeba pogoni za wynikiem. Jaga niemal zawsze traci gola jako pierwsza. Taka sytuacja miała miejsce w każdym z 6 ostatnich spotkań i żaden z tych pojedynków nie zakończył się triumfem Żółto-Czerwonych. Owszem, Jagiellończycy potrafili odpowiedzieć, często chwilowo doprowadzić do remisu, jednak Podlasianie więcej niż jednego gola zdołali w tym sezonie zdobyć tylko raz. Miało to miejsce w 2. kolejce w starciu z Rakowem Częstochowa (w zasadzie z jego rezerwami).
W obecnej sytuacji, by Jagiellonia miała szansę zapunktować z Lechem, musi zdarzyć się cud. Na szczęście rozgrywki PKO Ekstraklasy charakteryzują się dużą losowością, dlatego już teraz słychać w piłkarskim świecie pogłoski, że mecz ze słabiutką Dumą Podlasia to dla rozpędzonego Kolejorza idealna okazja na to, by zaliczyć spektakularne potknięcie. I oby taki scenariusz się ziścił.
rafal.zuk@bialystokonline.pl