Zamknięta premiera "Na pełnym morzu" odbyła się w grudniu. Teraz spektakl będzie można obejrzeć online. Szczególnie przypadnie on do gustu wielbicielom twórczości Sławomira Mrożka.
- Temat tej jednoaktówki jest bardzo ważny, dlatego, że mówi o takiej bezradności człowieka wobec procedur. Te procedury, jak to autor [S. Mrożek - przyp. red.] zapisał, mogą doprowadzić do tego, że w sposób metaforyczny zeżremy człowieka, który potencjalnie jest po drugiej stronie ulicy - mówi reżyser przedstawienia Jacek Malinowski.
Do czego może posunąć się głodny człowiek?
"Na pełnym morzu" to historia trójki bohaterów, którzy na dryfującej tratwie walczą o przetrwanie. Biologiczne potrzeby, jak również instynktowne zachowania, ujawniają w takich momentach prawdziwą naturę człowieka. Kultura i wykształcone przez stulecia mechanizmy komunikowania się między ludźmi mogą stać się w sytuacjach granicznych pustą formą, która wykorzystywana jest do osiągnięcia celów wykraczających poza idee humanizmu.
Spektakl utrzymany jest w konwencji teatru absurdu, z poczuciem humoru i w sposób uniwersalny dotyka problemu godności człowieka oraz powracających traum oraz demonów naszej rodzimej rzeczywistości.
Za scenografię odpowiada Michał Wyszkowski:
- Scenografia ma nie przeszkadzać autorom. A tratwa to taki gadżet dla naszych aktorów, którzy muszą się nagimnastykować.
Z kolei muzykę przygotował Marcin Nagnajewicz:
- Moim głównym założeniem było to, żeby muzyka korespondowała z aurą tego spektaklu, aurą pełną absurdów, pełną dowcipu. Muzyka pełni tutaj rolę ilustracyjną i pomaga uzyskać absurd w niektórych scenach. Do współpracy zaprosiłem swojego przyjaciela Kamila Skorupskiego, który wykonał partię saksofonów. A na kontrabasie zagrał znany nam Piotr Chociej.
Z Mrożkiem za pan brat
Na scenie można zobaczyć m.in. Ryszarda Dolińskiego, Pawła Szymańskiego i Zbigniewa Litwińczuka.
- Ja nie wiem, czym się kierował reżyser-dyrektor w doborze aktorów. Błąd chyba obsadowy, bo ja gram grubego, Paweł gra małego, a Zbyszek gra średniego. Jakiś błąd jest, ale my to naprawimy jeszcze. My z Pawłem graliśmy "Na pełnym morzu" paręnaście lat temu w Augustowie, Zbyszek grał wszystkie trzy role w tym spektaklu jak był w wojsku, więc chcieliśmy do tego wrócić - śmieje się Ryszard Doliński.
- Bardzo jestem zafascynowany tym, że od czasu do czasu przypominamy sobie dzieła ponadczasowe, które zdarzają się w każdej dziedzinie sztuki. I w myśl starej anegdoty, w której ojciec mówi synkowi: nie czytaj książek dobrych, czytaj tylko najlepsze i tak nie starczy ci czasu na nie wszystkie, warto wrócić do Mrożka - dodaje natomiast Zbigniew Litwińczuk.
Spektakl będzie można obejrzeć w najbliższy weekend (23-24.01) w systemie "pay per view".
Koszt dostępu, wyraz wsparcia dla artystów i teatru, wynosi 30 zł.
dorota.marianska@bialystokonline.pl