Kilkudziesięciu pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej przyszło na poniedziałkowe (23.02) obrady sesji rady miasta. Chcieli dowiedzieć się, czemu wciąż nie otrzymali obiecanych im podczas sprzedaży spółki udziałów. Miało to nastąpić 3 miesiące po transakcji.
- Dziś mamy już piąty miesiąc, a nic się nie dzieje - mówił na sesji Sławomir Grygoruk, prezes Solidarności MPEC Białystok.
Załoga MPEC ma żal nie tylko o opóźnienia, ale też denerwuje ją brak informacji. Wielu przybyłych na sesję pokrzykiwało nawet, że czują się oszukani. Podczas sprzedaży ich zakładu pracy, obiecywano im 15% udziałów, tymczasem dostaną ich tylko 5,7%. Wszystko dlatego, że otrzymają je w przeliczeniu na wartość z 1992 r., gdy spółkę przejęło od województwa miasto. Wtedy udziały wyceniano na 50 zł, dziś jest to około 223 zł za sztukę.
- Społeczeństwo było epatowane kwotą 15%. Już podczas sprzedaży można było stwierdzić, że będzie to dużo mniej niż 15% - oburzał się radny PiS Tomasz Madras.
- Takie jest prawo - odpowiadał prezydent miasta Tadeusz Truskolaski. - Gdyby spółka pozostała w mieście, nie dostalibyście państwo żadnych udziałów - zwracał się do przedstawicieli załogi i dodawał, że sprzedać je mogą za różną kwotę, nawet za 223 zł.
- Enea nie chce udziałów od nas kupić. Przy 15% nawet członka rady nadzorczej nie można mieć - żalił się Grygoruk.
Przypominał też, że załoga wciąż nie ma obiecanego pakietu socjalnego.
Tadeusz Truskolaski wyjaśniał, że opóźnienie w przekazaniu udziałów wynika z faktu, że po przejęciu MPEC przez Eneę już drugi raz zmienił się prezes.
- Spotkam się z prezesem, by jak najszybciej przekazał listy, byśmy mogli podpisywać umowy - obiecał.
Do nieodpłatnego otrzymania udziałów MPEC uprawnionych jest 628 osób. Liczba przyznanych udziałów zależeć będzie m.in. od stażu pracy. 28 mln zł, które nie może być przekazane w formie udziałów, tzw. "resztówka", zostanie w kasie miasta.
ewelina.s@bialystokonline.pl