Czy jedyną alternatywą dla ciuchów produkowanych w okrutnych warunkach są lumpeksy, czyli idea ponownego wykorzystania garderoby? Jednak co zrobić, gdy te używane pochodzą pierwotnie z tego samego źródła?
Skąd pozyskiwać produkty wysokiej jakości, szyte w "cywilizowanych" manufakturach, a jednocześnie nie wydawać na nie pół wypłaty? Zrodził się dość silny nurt szwalni, domowych zakładów, które za punkt honoru postawiły sobie dbanie o pracowników. Jednak ich zakup nieraz równa się sporemu wydatkowi. I chyba nie chodzi też o to, by samej/samemu zasiąść do maszyny i szyć ubrania w fasonach rodem z Burdy. Wymaga to czasu i nie lada umiejętności.
Zatem? Często sieciówki nawet mają specjalne metki z napisem "świadomy ciuch". Czyli i tutaj powoli coś kruszeje. Nie chce się wierzyć, że jest to tylko chwyt marketingowy, a nawet jeśli, to pozostaje mieć nadzieję, że te ubrania spełniają normy i wymogi, a ludzie je tworzący są lepiej traktowani przez pracodawców. Na pewno, dobrze byłoby, gdyby wprowadzać świadomy i etyczny wybór, a przy tym wycyzelować ceny adekwatnie do zarobków Polaków.
Może małymi krokami, wspólnie, uda się znaleźć złoty środek, nie popadając w skrajności?
anna.kulikowska@bialystokonline.pl