Miasto zamierza przedłużyć działalność Jadłodzielni

Fot: MN

Food sharing, czyli idea dzielenia się jedzeniem z tymi, którzy mogą mieć problem z jego kupieniem, jest coraz bardziej rozpowszechniona. To zacna inicjatywa, chociaż w części pomagająca zagospodarować ogromne ilości pożywienia, które niewykorzystane trafiłoby na śmietnik, a warto zaznaczyć, że tylko w Polsce marnowanych jest rocznie ok. 9 mln ton żywności.

Także w Białymstoku działa punkt, do którego można przynieść jedzenie i z którego odebrać mogą je ci będący akurat są w potrzebie. Jadłodzielnia, bo taką nosi nazwę, to punkt uruchomiony przez miasto w lipcu tego roku. Funkcjonuje w kamienicy przy ul. Krakowskiej 1. Lokal jest otwarty od poniedziałku do piątku (godz. 8.00-18.00) i w soboty (godz. 9.00-14.00). Prowadzi ją fundacja Spe Salvi, która wygrała konkurs i dostała 15 tys. zł na zarządzanie nią przez 6 miesięcy.

Pierwsze pół roku miało być pilotażem, który pokaże, czy warto inicjatywę kontynuować. Chyba pomysł wypalił, ponieważ ogłoszono konkurs na prowadzenie punktu przez cały następny rok. Mogą się do niego zgłaszać organizacje pozarządowe, spółdzielnie socjalne czy spółki akcyjne. Do pracowników Jadłodzielni należy przede wszystkim otwieranie i zamykanie punktu oraz sprawdzanie, czy przynoszone jedzenie jest odpowiednie.

Białostocka Jadłodzielnia ma bowiem trochę bardziej rygorystyczne zasady niż w standardowy punkt food sharingu. Nie można tam przynosić żywności zrobionej przez siebie, a tylko i wyłącznie produkty zapakowane z widoczną datą ważności. Przyjmowane nie będzie więc np. jedzenie po świętach, a restauracje czy bary nie mogą zwozić tam tego, czego nie wykorzystają danego dnia.

Oferty składać można do 26 grudnia. Umowa będzie obowiązywać od 7 stycznia do końca roku 2019. Miasto przeznaczy na prowadzenie punktu 30 tys. zł.