Działał metodą "na policjanta"
Białostoccy funkcjonariusze z Wydziału do Walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu zatrzymali podejrzanego o oszustwo metodą "na policjanta".
- Do zdarzenia doszło w czerwcu ubiegłego roku w powiecie siemiatyckim. Na telefon stacjonarny małżeństwa seniorów zadzwonił mężczyzna podający się za policjanta. Poinformował, że przestępcy mają ich podrobione dowody osobiste i mogą wypłacić zgromadzone na koncie seniorów oszczędności. Oszust polecił małżeństwu wypłacenie pieniędzy z banku i przekazanie ich jako depozyt - poinformowali mundurowi z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Następnie fałszywy policjant przekazał słuchawkę innemu mężczyźnie podającemu się za prokuratora, który rozpytywał o zgromadzone w banku oszczędności. Polecił małżeństwu wypłacenie pieniędzy z banku i przekazanie ich osobie, która przyjdzie do ich domu. Łącznie małżeństwo seniorów straciło 158 tys. zł.
- Pracujący nad sprawą mundurowi ustalili tożsamość mężczyzny, który pełnił rolę "odbieraka". Okazał się nim 33-letni mieszkaniec powiatu siemiatyckiego - przekazali białostoccy funkcjonariusze.
Mężczyzna został zatrzymany w Warszawie w miniony wtorek. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie podejrzanemu zarzutu oszustwa. Zgodnie z kodeksem karnym za to przestępstwo grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Kolejny oszust stosował metodę "na wnuczka"
Pod koniec stycznia, tylko jednego dnia dwie mieszkanki gminy Piątnica padły ofiarami oszusta. Wtedy 80- i 84-latka uwierzyły, że ich najbliżsi spowodowali wypadki, w których zginęły kobiety w ciąży. Dodali, że syn 80-latki i wnuk 84-latki zostali zatrzymani i mogą uniknąć aresztu, ale pilnie potrzebna jest wpłata dużej sumy pieniędzy.
- Już podczas rozmowy telefonicznej seniorki zdradziły nieznajomym, ile mają w domu oszczędności. Chwilę później do 80-latki przyjechał rzekomy policjant, któremu kobieta przekazała blisko 16 tys. zł oraz 600 dolarów. Taki sam finał po kilkudziesięciu minutach spotkał 84-latkę, która przekazała nieznajomemu 50 tys. zł - wyjaśnili funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Łomży.
Pracujący nad sprawą mundurowi ustalili tożsamość mężczyzny, który pełnił rolę "odbieraka". Okazał się nim 37-letni mieszkaniec Szczecina. Mężczyzna został zatrzymany w Słupsku w miniony poniedziałek.
Mężczyzna wrócił ponownie do Łomży, ale tym razem w kajdankach i pod eskortą prawdziwych mundurowych. Trafił najpierw do policyjnego aresztu skąd po przedstawieniu mu dwóch zarzutów dotyczących oszustwa, pojechał do zakładu karnego. Decyzją sądu spędzi tam najbliższe 3 miesiące. 37-latkowi grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl