Mieszkańcy, podobnie jak na wielu innych osiedlach, przyzwyczaili się, że nie mają nic do gadania i siedzą cicho. Nie ma domofonu? Trudno. Połamana ławka? Nie pierwsza i nie ostatnia. Palcem nie kiwną. Każdy ma swoje życie, obowiązki, swoje potrzeby. Spółdzielnia jest od tego żeby naprawiać, upiększać, inicjować.
Rzesza lokatorów na Słonecznym Stoku żyje pod baczną opieką i dzięki hojności Spółdzielni Mieszkaniowej. To władze troszczą się o to, by żyło się lepiej. Są kluby, festyny, koncerty. Osiedle ma nawet własną stronę internetową.
Przepraszam – portal. Wszechstronny portal informacyjny, w którym znaleźć można wszystko – ze świata, z kraju, o gospodarce, o biznesie, o polityce. Ale żeby dokopać się do czegokolwiek o Słonecznym Stoku, trzeba umiejętności detektywistycznych i wielkiej dociekliwości.
Czy mieszkańcy korzystają z portalu? Śmiem twierdzić, że nie. Nie ma żadnych wpisów, komentarzy, zapytań. Ale strona jest. Zresztą lokatorzy generalnie chyba nie do końca utożsamiają się z miejscem. Nie widać tej integracji – jak na Bojarach czy na Piasta.
Spółdzielnia jest dumna ze swojego osiedla. Jest pięknie, przestronnie, zielono, czysto, radośnie, nietuzinkowo, niebanalnie, zachwycająco, spokojnie, atrakcyjnie, miło, ciekawie, kulturalnie, elegancko i schludnie. Władze dbają o kolory elewacji, o czystość placów zabaw, o atrakcyjność krajobrazu. Lokator ma tylko mieszkać. I tylko mieszka.
Kiedyś podobno było weselej. Jakieś walki między osiedlami, jedni ganiali drugich po osiedlu. Potem w odwecie tamci zbierali liczniejszą ekipę i szli z rewizytą. Kiedyś na boiskach grało się w piłkę, w kosza. Teraz też grają – ale "w sieci" – każdy przed swoim komputerem. A cudowne, kolorowe boiska i place zabaw – pozostają czyściutkie, nieużywane.
Ludzie na placach zabaw, na podwórku, obok siebie. Ludzie korzystający z infrastruktury osiedlowej – to Słoneczny Stok, jakiego nie znamy.
24@bialystokonline.pl