Białystok: miks różnorodnych kultur, wyznań, języków, osobowości, orientacji. Osada spokoju i prostolinijności – takie peryferia cywilizacji. I oto spośród szarości wyłania się Nowe Miasto – lepsze, bo nowe! Nowe Miasto z góry patrzy na inne osiedla. Jest nowsze, ładniejsze, czystsze, ma własną pocztę, bank, centrum handlowe, salon gier, sklep zoologiczny i z odzieżą używaną – no i profil na Facebooku.
Nowe Miasto, choć wyrosło później niż większość dzielnic, ma własne ambicje. Jest już duże – jest samodzielne, samowystarczalne. Najchętniej zbudowałoby granicę i zażądało wiz wjazdowych – ale zabrania tego układ z Schengen.
Przyszłość Nowego Miasta, przy utrzymaniu obecnych tendencji, kształtuje się niesamowicie. Już za kilka, kilkanaście lat, wytworzy się ich własna gwara, kultura i tradycje. Kto wie, może w 2050 roku w spisie powszechnym pojawi się nawet narodowość "Nowomieszczańska" – czy "Nowomiejska", mniejsza o nazwę.
Dążenia narodowowyzwoleńcze są silne. Na pewno wkrótce możemy spodziewać się batalii o utworzenie nowej gminy.
Nowe Miasto wszystko ma swoje. Własne siły porządkowe, własnych chuliganów, rasistów, antysemitów, ekstremistów. Ale też własne kościoły i cerkiew – ostatnie przyczółki wartości. No, może poza przedszkolami i szkołą – naprawdę na wysokim poziomie.
Mieszkałem na Nowym Mieście. Poza blokowiskiem i durnym sąsiadem pamiętam ludzi, którzy starają się nie być sobie obcy. Uśmiechną się do siebie, podadzą kapustę w warzywniaku, skasują bilet w zatłoczonym autobusie (mało kto pamięta, ale były czasy bez klikania kartą przy wsiadaniu). Słowem – wspólnota.
Pamiętam czyste trawniki, zawsze odśnieżone ulice, pamiętam że wszystko niezbędne do życia było w promieniu kilkuset metrów. I ta zupełność, samowystarczalność właśnie, powodowała poczucie zapomnienia – że tam gdzieś, za zakrętem, jest inny świat, jest Białystok.
Podsumowując – nowe, nie zawsze znaczy lepsze...
24@bialystokonline.pl