Sprawa wyszła na jaw na początku marca. Wtedy w gospodarstwie hodowcy we wsi Ogrodniki w gminie Narew znaleziono pięć martwych krów. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że zwierzęta padły z głodu. Pozostałych zwierząt z gospodarstwa nie odebrano rolnikowi. Kilka dni temu Powiatowa Inspekcja Weterynaryjna zaalarmowała policję o kolejnych martwych zwierzętach. Tym razem było to aż 14 sztuk bydła. Znalezione przez inspektorów ciała zwierząt znajdowały się już w fazie rozkładu. Hodowca, żeby ukryć zwierzęta, przykrył je folią i częściowo przysypał ziemią. Miejsce przez długo zalegający śnieg było kompletnie niewidoczne. Odkryto je dopiero teraz, kiedy zima ustąpiła. Policjanci zlecili już dokładną sekcję zwłok bydła. Być może tak, jak w pierwszym z ujawnionych przypadków przyczyną śmierci zwierząt było ich wygłodzenie.
Mężczyzna usłyszał już zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Policja pod nadzorem prokuratury cały czas prowadzi śledztwo w sprawie. Bulwersujący jest też fakt, że hodowca nadal opiekuje się bydłem. Żyjące krowy nie zostały mu odebrane. Gmina w chwili obecnej nie ma środków prawnych, żeby to zrobić. Urząd jednak szybko zdecydował się zorganizować pomoc zwierzętom. Znajdują się one cały czas pod obserwacją służb weterynaryjnych. Ponadto wiele gmin z Polski nadesłało zapas paszy i słomy dla zwierząt, która powinna wystarczyć na najbliższe tygodnie.
Za znęcanie się nad zwierzętami kodeks karny przewiduje karę grzywny oraz pozbawienia wolności nawet do trzech lat.
lukasz.w@bialystokonline.pl