Kibice na nudę nie narzekali
Duma Podlasia pojechała do Wrocławia po to, by wygrać, ale celu tego nie udało się zrealizować. Białostoczanie mecz ze Śląskiem zremisowali, choć tak naprawdę niedzielny (23.10) pojedynek mógł się dla Jagi skończyć gorzej, gdyż to ekipa prowadzona przez Ivana Djurdjevicia dyktowała warunki gry.
- Oba zespoły stworzyły dzisiaj dobre widowisko, które było okraszone 4 bramkami oraz dużą liczbą sytuacji. Nie oznacza to jednak, że trenerzy są z tego zadowoleni. Nie ustrzegliśmy się błędów, po których straciliśmy bramki oraz takich, po których rywale mieli swoje okazje. Kończyliśmy mecz w trudnych warunkach, grając w "10". Było to dla nas niesprzyjające. Przyjechaliśmy tutaj zwyciężyć, ale szanujemy ten punkt, ponieważ został wywalczony w bardzo trudnych okolicznościach. Przez pewien fragment meczu przegrywaliśmy, musieliśmy gonić wynik. Szanujemy zdobycz z Wrocławia i przygotowujemy się już do następnego spotkania - powiedział po starciu ze Śląskiem Maciej Stolarczyk, trener Jagiellonii.
Inicjatywa należała do gospodarzy
Opiekun białostoczan na pomeczowej konferencji prasowej odniósł się też do tematu kontuzji. Ze Śląskiem z powodu urazu nie mógł zagrać m.in. Taras Romanczuk.
- Nie jesteśmy jakoś wielce zadowoleni z tego, jak rozegraliśmy to spotkanie, bo zdajemy sobie sprawę, że stać na lepszą grę, na większe kontrolowanie tej gry. Śląsk zamykał nas w sektorach i to było dla nas trudne, to wejście w strefę ataku było dla nas kłopotem, mieliśmy z tym problem. Brakuje nam kilku graczy, którzy są kontuzjowani. Taras jest kapitanem, w statystykach notuje zawsze świetne liczby, jeżeli chodzi chociażby o odbiory, co świadczy o jego poziomie sportowym, ale taki jest fragment sezonu, że nie możemy z Tarasa skorzystać i inni w tym momencie ciężko pracują, by tę szansę na boisku dostać - dodał Stolarczyk.
Niedzielne spotkanie podsumował też szkoleniowiec gospodarzy.
- Po pucharowym zwycięstwie z Lechem Poznań chcieliśmy zagrać dobry mecz i nie spocząć na laurach, nie podejść zbyt luźno do tego spotkania, co zdarzało się w przeszłości. Od samego początku byliśmy bardzo dobrze zorganizowani. Widzieliśmy agresywny Śląsk, zarówno z piłką jak i bez piłki. Zagrażaliśmy bramce Jagiellonii, mieliśmy inicjatywę. Przez całą pierwszą połowę dominowaliśmy, a Jagiellonia nie stwarzała sobie okazji, nie miała strzałów czy stałych fragmentów gry. Bramkę straciliśmy przypadkowo, po indywidualnym błędzie w rozegraniu. Dzisiaj po raz kolejny pokazaliśmy to, na czym nam bardzo zależy, czyli odpowiednią reakcję po stracie bramki, ponieważ przed przerwą wyrównaliśmy. Po zmianie stron było kilka minut dekoncentracji, ale potem zaczęliśmy grać tak jak w pierwszej połowie - oznajmił Ivan Djurdjević, trener Śląska.
W następnej kolejce wrocławianie zmierzą się w Płocku z Wisłą, natomiast Jagiellonia podejmie przy Słonecznej Legię Warszawa. Szlagierowy pojedynek rozegrany zostanie w sobotę (29.10) o godz. 17.30.
rafal.zuk@bialystokonline.pl