Nawet co 6. para w Polsce nie może mieć dzieci bądź ma problem z ich poczęciem. Część z nich korzysta z in vitro, którego finansowanie od lat jest tematem do rozmów i debat – także wśród polityków. Światowy Dzień In Vitro i obchodzony wczoraj Dzień Dziecka zachęcił polityków Lewicy do ponownego pochylenia się nad tym tematem.
- Wczoraj obchodziliśmy Dzień Dziecka, nie wszyscy mogli i mogą cieszyć się tym szczęściem, jakim jest posiadanie dzieci, jakim szczęściem jest bycie rodzicom. Ja mam dwie córki i wiem, że jest to najpiękniejsza sprawa, jaka przydarzyła się w moim życiu. I wie to również Klub Poselski Lewicy, wie to Nowa Lewica, dlatego tydzień temu do laski marszałkowskiej trafił kolejny projekt ustawy, który miałby zobowiązywać ministra zdrowia do tego, żeby przygotować, opracować i sfinansować program leczenia niepłodności – informuje Kamila Piechna-Więckiewicz, współprzewodnicząca klubu Lewicy.
Zabieg in vitro jest dość kosztowny, wiele par, które marzą o dziecku nie mają środków, by go sfinansować. Zdaniem polityków, jest to odebranie im szansy na bycie rodzicem. Szczególnie, że od lat wiadomo, iż ta metoda, jest najskuteczniejsza, jeśli chodzi o posiadanie potomstwa przez pary mające problemy z płodnością.
- Od 2015 roku rząd przerzuca odpowiedzialność za finansowanie in vitro na samorządy. Miejskie programy in vitro z powodzeniem są realizowane w samorządach gdzie rządzi bądź współrządzi Lewica, tak jest m.in. w Łodzi, Świdnicy, Kielcach, Częstochowie i we Włocławku. Naszą intencją, żeby in vitro ze środków publicznych zostało z nami na stałe, żeby nie trzeba było o nie walczyć co roku w budżetach poszczególnych miast - mówi Wioletta Dziedziul, przewodnicząca powiatu białostockiego Lewicy.
Jak zapewnia poseł Paweł Krutul, jeśli tylko opozycja dojdzie do władzy, to in vitro będzie jednym z pierwszych podjętych tematów i spraw, które należy rozwiązać.
- W ubiegłym roku była najmniejsza ilość urodzeń od wybuchu II wojny światowej, nie ma na to naszej zgody, powinniśmy dofinansowywać jedyną znaną medyczną metodę, która powoduje, że rodzą się w społeczeństwie dzieci u par, które niestety naturalnie same sobie poradzić nie mogą. Ten problem się pogłębia, dlatego z tego miejsca jesteśmy w stanie zapewnić, że w umowie koalicyjnej ten punkt na pewno się znajdzie, żeby ze środków rządowych dofinansowanie takie się znalazło, żebyśmy to współfinansowali. Nie możemy sobie pozwolić na to, by Polek i Polaków rodziło się w naszym kraju mniej. Musimy walczyć z demografią, programy, które są sobie z tym nie radzą – zaznacza poseł Paweł Krutul.
Polityk podkreślił, że dotychczasowe działania rządu, które mają sprawić, że w Polsce rodzi się więcej dzieci nie przynoszą efektów. A niechęć władzy do in vitro jest dla niego niezrozumiała:
- Prawo i Sprawiedliwość pokazało, że się nie godzi na wdrożenie i finansowanie in vitro przez partię rządzącą. My jednak mamy przygotowane projekty i w 2023 r., wierzymy, że opozycja przejmie władzę i wówczas będzie to jeden z punktów priorytetowych, które będziemy chcieli wdrożyć, to dofinansowanie do in vitro – dodaje Paweł Krutul.
justyna.f@bialystokonline.pl