W minionym tygodniu do suwalskich policjantów zgłosił się kierowca hyundai, który zaabsorbowany przekutą oponą, pozostawił otwarty samochód. W tym czasie złodziej zabrał z auta portfel wraz dokumentami. Poszkodowany oszacował straty na ponad 1200 zł.
W tym przypadku oszuści wykorzystali metodę "na kolec", "na koło". O co chodzi? Złodzieje działają zazwyczaj przy obiektach handlowych, sklepach i bankomatach. Najpierw typują swoją ofiarę. Obserwują, jakie samochody wjeżdżają na parking i kto z nich wysiada. Najczęściej wybierają auta, w których znajduje się tylko kierowca i mają nadzieję na spory łup. Następnie podchodzą do wytypowanego pojazdu i przecinają oponę lub podstawiają specjalny kolec. Później już nie spuszczają jego właściciela z oczu. Kierowca najczęściej dopiero po przejechaniu krótkiego odcinka drogi orientuje się, że "złapał gumę". Gdy zatrzymuje się, żeby wymienić oponę lub zadzwonić po pomoc, zazwyczaj jest zbyt zaabsorbowany tym faktem, żeby zauważyć, że ma "towarzystwo". Wtedy złodzieje, wykorzystując nieuwagę pokrzywdzonego, podbiegają do samochodu i kradną wszystko to, co wartościowe - portfel, teczkę, torebkę, telefon, laptop, a później znikają z łupem.
Przestępcy zamiast kolcami mogą posługiwać się także plastikową butelką lub drutem umieszczonym w nadkolu. Powodują one powstawanie hałasu i wywabiają zmotoryzowanych zza kierownicy. Zdarza się też, że jeden ze złodziei oferuje swoją pomoc przy wymianie koła, by skuteczniej odwrócić uwagę kierowcy.
dorota.marianska@bialystokonline.pl