To wyjątkowa edycja festiwalu. Po raz pierwszy odbył się w białostockich Spodkach. Pierwotnie miał być zorganizowany w kwietniu w kinie Forum, tak jak to było od siedemnastu już lat. Ale ze względu na żałobę narodową festiwal odwołano. Znalezienie nowego miejsca nie było dla organizatorów łatwe. Udało się wynająć Spodki WOAK-u. - Na początku maja rozpoczyna się sezon żeglarski, więc mieliśmy pewne trudności z zaproszeniem zespołów - mówi Elżbieta Mińko, dyrektor festiwalu. - Jednak najważniejsze było to, by nie stracić tej edycji festiwalu i żeby ostatecznie się odbyła - podkreśla.
Szantowa zabawa
Przez dwa dni w Spodkach rozbrzmiewały szanty i piosenka żeglarska. W konkursowych zmaganiach uczestniczyło pięciu wykonawców. Najlepsze okazały się Szóstki. To młoda grupa, której większość należy do 6 Białostockiej Drużyny Harcerskiej - drużyny wodnej. Sami siebie określają jako "świetnie zapowiadający się zespół dziewcząt z nielicznymi pętającymi się koło nóg chłopcami". Śpiewają z towarzyszeniem gitary, skrzypiec, wiolonczeli, harmonijki ustnej i bębenka.
Podczas tegorocznej Kopyści można było też posłuchać gwiazd m.in. Ryczących Dwudziestek, Marka Szurawskiego, Grzegorza Tyszkiewicza czy The Bumpers.
Kopyść odmienia ludzkie losy
Małgorzata Topolska uczestniczy w Kopyści od pierwszej edycji. - Oprócz szansy posłuchania dobrych szant, Kopyść jest imprezą towarzyską, stałym miejscem spotkań żeglarzy i miłośników sceny szantowej - mówi. - Często nie mogę spotkać się ze znajomymi w ciągu roku, ale wiem, że spotkamy się na Kopyści. Podkreśla, że w imprezie biorą udział całe rodziny. Młode pokolenie uczy się żeglarskich zachowań.
Stałą uczestniczką Kopyści jest też jej koleżanka Małgorzata Jaszkowska. - Kopyść wpłynęła na moje życie. Chłopak wciągnął mnie do żeglarstwa, przeniosłam się do Warszawy - opowiada. - To nie jest tylko jeden koncert w roku, to sposób życia - dodaje.
Festiwal zorganizował Akademicki Yacht Club we współpracy z Wojewódzkim Ośrodkiem Animacji Kultury. Patronowaliśmy imprezie.