Prezent od rządu
Ustawa o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących, czyli tzw. specustawa mieszkaniowa, właśnie została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Jej główne założenie to skrócenie czasu przygotowania inwestycji mieszkaniowych z 5 lat do roku. Ma to pomóc w realizacji rządowego programu "Mieszkanie plus". Specustawa pozwala na "uruchomienie" gruntów, które dotąd nie były brane pod uwagę przy budownictwie mieszkaniowym, w tym gruntów rolnych w administracyjnych granicach miast, a także pokolejowych, powojskowych i poprzemysłowych. Może to być jednak robione wbrew uchwalonym zapisom planistycznym. I dlatego pojawiło się wiele głosów krytycznych, zwracających uwagę, że najbardziej na tej ustawie skorzystają deweloperzy.
- Projekt tej ustawy jest nie do zaakceptowania. My ją nazwaliśmy "lex deweloper" w nawiązaniu do pamiętnego "lex Szyszko", ponieważ wprowadza ona taki sam chaos. To jest prezent dla deweloperów, którzy będą mogli budować gdzie chcą, co chcą, bez żadnej kontroli – komentował to na naszych łamach Radosław Puśko z Instytutu Działań Miejskich.
Inwestorom wolno dużo
Nie wprowadzono zbytnich ograniczeń jeśli chodzi o wysokość budynków. W miastach do 100 tys. mieszkańców mogą one mieć maksymalnie 4 kondygnacje, a w większych - 14 kondygnacji. Mogą być one nawet większe, jeśli w pobliżu stoi już wyższy budynek. Te zapisy oznaczają, że wieżowiec będzie mógł stanąć pośród domków jednorodzinnych.
Pojawiła się także obawa, że budować będzie można na terenach do tego nieprzystosowanych i oddalonych znacznie od od przystanków, placówek publicznych takich jak przedszkole.
Specustawa wprowadza jednak standardy urbanistyczne. Inwestycja musi mieć bezpośredni dostęp do drogi publicznej, a minimalna szerokość drogi wewnętrznej nie może być mniejsza niż 6 m. Przystanki komunikacji miejskiej powinny być w odległości 1 km od budowanych mieszkań, jednak w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców muszą być bliżej - do 500 m. Szkoły i przedszkola mają być budowane w odległości 3 km, a w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców - 1,5 km. Ponadto inwestycja musi być realizowana na terenie zapewniającym dostęp do terenów rekreacyjnych, w takich samych odległościach, jak w przypadku szkół i przedszkoli.
Najbardziej niepokojące jest jednak to, że zdecydowanie ograniczana jest rola konsultacji społecznych. Czas zaledwie 21 dni, co przy ogromnych inwestycjach, mogących rzutować na komfort mieszkańców całych osiedli, to zdecydowanie za mało. Marginalizowana jest także rola konserwatora zabytków, chociaż w ustawie widnieje zapis, że nie będzie można budować na obszarach objętych ochroną.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl