Susza, która dotknęła w tym roku Polskę najbardziej odbija się oczywiście na rolnictwie. Wiele upraw zostało zniszczonych, przez co gospodarstwa notują ogromne straty. Jakiś czas temu rząd zapowiedział wprowadzenie "Planu dla wsi", który ma pomóc w zwalczaniu negatywnych skutków suszy, ale także innych niekorzystnych zjawisk. Na razie skończyło się na zapowiedziach.
Nadal nie wiadomo jak duża będzie pomoc przeznaczona dla rolników. W zeszłym tygodniu, w imieniu rządu, wojewodowie apelowali do komisji szacujących straty o przyśpieszenie prac, ponieważ bez protokołów nie uda się niczego ustalić.
Straty większe niż zapowiadano
Platforma Obywatelska krytykuje działania rządu, twierdząc że są one zbyt wolne i bardzo mało konkretne.
- Rząd PiS skazuję polską wieś na bankructwo, nie podejmując żadnych konkretnych działań na rzecz rolników dotkniętych przez suszę. Według danych Instytutu Upraw mamy kataklizm niespotykany od dziesięcioleci – mówi Robert Tyszkiewicz, szef podlaskiej PO.
Działacze PO zarzucają, że przede wszystkim źle oszacowana jest skala strat, które wystąpiły z powodu suszy, przez co też propozycje rządu dotyczące pomocy rolnikom są zbyt małe.
- Warto powiedzieć, że rząd przyjął fałszywe założenia dotyczące skali suszy. To jest pierwsze kłamstwo PiS-u, które w tej kwestii trzeba zdemaskować. Nie czekając na zakończenie prac komisji oceniających skalę szkód wyrządzonych przez suszę, przyjęto założenia, że będzie ona dotyczyła 2 mln hektarów, gdy eksperci zapowiadają, że będzie to obszar trzykrotnie większy. Dlatego przyjęte środki, mówiące o tym, że ok. 700 mln zł zostanie skierowanych na dopłaty do hektara są katastrofalnie zaniżone. To jest ryzykowanie całą Polską gospodarką, bo bankructwo polskiej wsi odbije się na konsumentach. Skala tego zjawiska wymaga nadzwyczajnych działań – przytacza liczby Robert Tyszkiewicz.
Za wolno i za mało
Kolejne zarzuty dotyczą tego skali działań, które już zostały podjęte. Platforma twierdzi, że rząd zrzucił pracę na samorządy i lokalne instytucje, nie oferując żadnej pomocy, przez co idą one wolniej niż powinny.
- Prace dotyczące oceny strat skumulowały się na samorządach, izbach rolniczych i ośrodkach doradztwa rolniczego. Przy tak dużym obszarze i tej ilości strat, bez wsparcia dodatkowymi środkami i pracownikami, te prace będą jeszcze długo trwały. Oczekujemy wsparcia wojewody i ministra rolnictwa, aby móc jak najszybciej oszacować szkody, żebyśmy operowali rzetelnymi danymi i żeby ta pomoc rolnikom była jak najszybsza – apeluje Jolanta Den, wicestarosta białostocki.
Podkreślają również, że to co proponuje PiS nie rozwiąże problemów wielu rolników. Warunkami otrzymania dopłat, które mają trafić do rolników jest bowiem utrata 70% upraw na hektarze i ubezpieczenie 50% terenów. Bez tego pomoc będzie znikoma, jeśli w ogóle będzie.
- Naszym zdaniem jest to krzywdzące dla wielu gospodarstw. Co mają zrobić ci rolnicy, których straty są 50 lub 60-procentowe. Oni zostaną z tą klęską sami sobie. Drugim warunkiem jest obowiązek ubezpieczenia powyżej 50% swoich powierzchni. Na terenie województwa podlaskiego wiele gospodarstw nie spełnia tego warunku z pobudek finansowych. Naszych rolników nie było stać na to, żeby ubezpieczyć powyżej 50% powierzchni. Nasz region stoi na rolnictwie. Musimy podejmować działania. Żądamy specustawy i dodatkowych mechanizmów finansowych i prawnych - dodaje Jolanta Den.
Przedstawiciele Platformy przypomina również, że nadal nie został rozwiązany problem epidemii Afrykańskiego Pomoru Świń, która już dawno przekroczyła Wisłę i dotyka rolników, w coraz większej części Polski.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl