Pierwszy wyrok już był
Ta sprawa to 6 lat postępowania przygotowawczego i 2 lata postępowania sądowego. Był już też nieprawomocny wyrok. Dwóch maszynistów zostało skazanych za spowodowanie wypadku z udziałem pociągów towarowych. Usłyszeli oni wyroki w zawieszeniu. Wiecej: Katastrofa kolejowa w Białymstoku. Sprawcy otrzymali kary więzienia w zawieszeniu.
Obrona: zawinił system a nie maszyniści
Mężczyźni jednak odwołali się od wspomnianego orzeczenia. W czwartek (8.02) ich obrońcy przedstawiali przed sądem swoje racje. Wskazywali, że np. protokół z oględzin prowadzonych przez komisję kolejową z udziałem członków Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych spisany był ręcznie, nieczytelnie, a sąd rejonowy nad nim nie procedował. To ich zdaniem spore uchybienie.
- Rzeczywistym winowajcą jest źle skonstruowane funkcjonowanie stacji Białystok i próba dokonywania czynności, których nie wolno było wykonać. Z perspektywy obywatela, użytkownika kolei, mogę jedynie żałować, że tego typu wypadki generują chęć ukarania kogokolwiek w miejsce poważnych rozmyślań na temat, jak usprawnić system i jak spowodować, żeby system nie dopuszczał do takich błędów. Żeby przedstawiciele kolei nie oszukiwali samych siebie i nie wpisywali w planach stacji urządzeń, których nie ma. Żeby nie wydawali poleceń sprzecznych z regulaminami i żeby wreszcie obsługa stacji działała prawidłowo – podkreślał w swojej mowie końcowej jeden z mecenasów.
Adwokaci chcą uniewinnienia dla swoich klientów. Ich zdaniem wszelkie wątpliwości, jakie pojawiają się w tej sprawie, powinny być rozstrzygnięte na korzyść oskarżonych.
Zakaz wykonywania zawodu najlepszą karą
Natomiast obecna na sali rozpraw pełnomocniczka PKP TLK Białystok zażądała dla obu mężczyzn zakazu wykonywania zawodu maszynisty obowiązującego przez 5 lat. Ma to być adekwatna kara za popełniony czyn.
- Obrona zapomina, jak rażące było zachowanie oskarżonych, którzy dojeżdżając do stacji w mieście, w którym mieszka 300 tys. osób, śpią, rezygnują z obserwacji trasy, rezygnują z obserwacji sygnałów świetlnych, zdając się na los. (...) Maszyniści, mimo przekroczenia zasad ruchu kolejowego, wykonują swój zawód. Nie odczuli tak naprawdę żadnej negatywnej konsekwencji popełnionego przez siebie czynu.
Na winę mężczyzn wskazywała także prokurator:
- Sąd prawidłowo ustalił, iż oskarżeni zaniechali obserwacji urządzeń sygnalizacji ruchu kolejowego. Ponadto nie zmniejszyli prędkości po minięciu tarczy ostrzegawczej oraz nie zatrzymali prowadzonego pojazdu przed semaforem. W taki właśnie sposób naruszyli oni zasady bezpieczeństwa. (...) Oskarżeni zachowując się w taki sposób, musieli co najmniej przewidywać, że może dojść do katastrofy. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby ten skutek przewidzieć. Mieli odpowiednie wykształcenie i przygotowanie do wykonowania zawodu, a więc wiedzę o skutkach zaniedbań, jakich się dopuścili.
Na rozparwie podsumowującej proces przed sądem drugiej instancji pojawił się też wniosek o wyższe grzywny i odszkodowanie. Poprzednio mężczyźni mieli zapłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych, teraz wymaga się od nich prawie 400 tys. zł.
Na sali rozpraw, w czwartek, pojawił się tylko jeden z oskarżonych, który powiedział, że jest niewinny i generalnie domaga się uniewinnienia.
Decyzję sądu w tej sprawie poznamy jeszcze w tym miesiącu.
dorota.marianska@bialystokonline.pl