Do groźnego karambolu doszło 23 kwietnia ubiegłego roku. 26-letni wówczas Jakub K. jechał bmw ul. Zwierzyniecką w kierunku ul. Ojca Pio i skrzyżowania z ul. 11 listopada z nadmierną prędkością (było to co najmniej 77 km/h). Wtedy utracił panowanie nad pojazdem, doprowadzając do zderzenia z oplem, 3 toyotami, skodą, citroenem i audi oczekującymi na zmianę sygnalizacji.
Jakby tego było mało, na czerwonym świetle wjechał na skrzyżowanie z ul. 11 listopada, gdzie zderzył się z poruszającą się prawidłowo hondą civic mającą pierwszeństwo. Jej kierowca doznał wielu obrażeń. Co prawda nie były one bardzo poważne, ale mężczyzna miał m.in. kilkudniowe problemy z kręgosłupem i szyją, a także stłuczenia i obtarcia ciała. Szaleńczy rajd Jakub K. zakończył na poboczu skrzyżowania, gdzie uderzył w słup oświetleniowy.
Gdy na miejsce karambolu przyjechała policja, okazało się, że sprawca był trzeźwy. Dopiero w kolejnych badaniach wyszło na jaw, iż jechał pod wpływem narkotyków. W jego organizmie wykryto występujący m.in. w marihuanie THC.
Z uwagi na stan zdrowia oskarżonego, cały proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Po ponad roku od zdarzenia Sąd Rejonowy w Białymstoku ogłosił wyrok. W uzasadnieniu podkreślił, że kierowca był świadomy wcześniej występujących u siebie ataków padaczki, a właśnie taki atak miał mieć w trakcie wypadku.
Jakuba K. uznano za winnego za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania katastrofy w ruchu lądowym, a także za jazdę pod wpływem środka odurzającego.
Usłyszał wyrok 1 roku pozbawienia wolności warunkowo zawieszony na okres próby wynoszący 4 lata. Za jazdę "po blancie" dodatkowo nałożono na niego grzywnę 5 tys. zł. Poniesie też około 7 tys. zł kosztów sądowych. Oprócz tego sąd zobowiązał Jakuba K. do powstrzymywania się od używania środków odurzających, oddał go pod dozór kuratora oraz orzekł wobec niego 5-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych.
ewelina.s@bialystokonline.pl