Pod koniec maja na 5 białostockich skrzyżowaniach uruchomiono system rejestrujący wjazd na czerwonym świetle. Przez pierwszy miesiąc jego działania odnotowywano dziennie średnio 75 wjazdów na skrzyżowanie niezgodnie z przepisami. Tymczasem w okresie 26 września-26 października liczba ta zmniejszyła się o połowę. Dziś, na około 145 tys. samochodów przejeżdżających, rejestruje się dziennie średnio 35 wjazdów na czerwonym świetle.
- Jest to liczba duża, jeśli się skumuluje, ale w porównaniu do ruchu, to nawet nie jest jeden przejazd na tysiąc - podlicza zastępca prezydenta Białegostoku Adam Poliński.
Podkreśla, że dzięki zmniejszonej liczbie przejazdów na czerwonym świetle, piesi i rowerzyści mogą czuć się bezpieczniej.
Do tej pory Straż Miejska w Białymstoku przeanalizowała 9491 zarejestrowanych zdarzeń. W czerwcu wystawiła 575 mandatów, 7 spraw jest w sądzie, wystawiono 8 pouczeń, a 1887 spraw jest na etapie zapytań.
Magistrat zaznacza, że karane są tylko ewidentne przewinienia.
- To są rażące przejechania, gdy wyświetlany jest czerwony sygnał - mówi Poliński.
Wiceprezydent twierdzi, że nie są karane osoby, które skręcając na zielonej strzałce znalazły się na skrzyżowaniu tuż po jej zgaszeniu.
- System nie jest na to nastawiony - zapewnia i zachęca osoby, które mają wątpliwości co do zasadności mandatów o zwracanie się o sprawdzenie nagrania.
Kontrowersje wśród mieszkańców budziły właśnie takie sytuacje. Poliński twierdzi, że może to dotyczyć np. kierowców, którzy przed zieloną strzałką nie zatrzymali się w ogóle.
System RWCS działa na skrzyżowaniach: Piastowska – Branickiego, Jana Pawła II – Sikorskiego, Hetmańska – Popiełuszki, Antoniuk Fabryczny – Gajowa oraz Popiełuszki – Wrocławska – Sikorskiego.
- W tej chwili nie planujemy liczby zwiększenia takich systemów - informuje Adam Poliński.
ewelina.s@bialystokonline.pl