New-optica
W połowie marca kiedy w mediach ukazała się informacja o licznych obostrzeniach związanych z pandemią coronowirusa COVID-19 cały zespół New-optica zastanawiał się, w którą stronę pokieruje się gospodarka. Jak mówi właściciel firmy Marcin Szewczuk, poczucie odpowiedzialności nie pozwoliło mu na redukcję etatów. Czekając na ogłoszenia zdjęcia obostrzeń prowadzili dyżury w punktach optycznych, aby w każdej sytuacji móc pomóc pacjentom w doborze okularów. Według przedsiębiorcy klienci byli wystraszeni sytuacją epidemiczną i zostali w domach, a to doprowadziło do spadku obrotów firmy o 80%.
- Prowadząc działalność optyczną już od 10 lat nie mogłem pozwolić na jej zamknięcie. Zastosowałem w swoich punktach optycznych najwyższy poziom ochrony pracowników oraz klientów, dzięki czemu możemy prowadzić w bezpieczny sposób zakres swoich obowiązków – dodał Marcin Szewczuk.
Właściciel podkreślił, że zawsze na pierwszym miejscu stawiał na indywidualne podejście do klienta w każdym aspekcie. Ochrony osobiste dotyczące higieny zawsze były i na pewno zostaną w jego firmie na stałe. - Jednakże obostrzenia związane z zakrywaniem twarzy w optyce są bardzo ciężkie. Dobór opraw okularowych czy też wykonanie badań oczu w maseczkach są niestety bardzo kłopotliwe – dodał.
W chwili obecnej po 4 miesiącach od ogłoszenia pandemii pracownicy firmy powoli wracają do normalności. Na tę chwilę pracują w pełnym składzie w każdym z salonów, a to przekłada się na większą ilość klientów.
- W dłuższej perspektywie myślę, że obycie z epidemią i zwiększenie świadomości klientów sprawi, iż branża optyczna zacznie prosperować w normalny sposób. Nie myślimy o wprowadzaniu dużych zmian w funkcjonowaniu firmy. Naszym przyszłościowym planem jest rozbudowa sklepu internetowego, który na pewno ułatwi zakupy klientom, którzy z różnych przyczyn nie mogą do nas przybyć osobiście – mówi właściciel New-optica.
Expert Optyk
Monika Baziuk, właścicielka firmy Expert Optyk podkreśla, że emocje po ogłoszeniu stanu epidemii były różne, pojawiał się smutek, strach i niepewność. Klientów z dnia na dzień było coraz mniej, parking przed salonem był pusty, co wcześniej nigdy się nie zdarzało. Podczas wizyt indywidualnych można było zauważyć bardzo dużą ostrożność, zachowanie dystansu i bardzo szybkie decyzje.
- Z pewnością epidemia przyniosła wiele przemyśleń, zarówno nam jak i naszym klientom. Zdaliśmy sobie sprawę jak ważne jest nasze zdrowie i jak wiele spraw okazało się mało istotnych. Nawet wybór najpiękniejszych okularów można przeprowadzić o wiele sprawniej, bez długiego zastanawiania się nad tym. Najbardziej podnoszą na duchu nasi wieloletni klienci, dzięki którym chętnie wróciliśmy do pracy i bardzo im dziękujemy za wszelkie miłe słowa i wierność oraz za zainteresowanie naszą przyszłością - mówi Paulina Kozłowska, „prawa ręka” właścicielki.
- Niestety na pewien czas postanowiliśmy zamknąć sklep, ale klienci mogli się z nami kontaktować i odbywać konsultacje przez telefon. W dni, kiedy dyżurowałyśmy w salonie odbywałyśmy indywidualne spotkania z klientami w pilnych sprawach. Zrezygnowaliśmy z badań pod kątem soczewek kontaktowych w związku ze zbyt bliskim kontaktem z pacjentem. Maseczki i rękawiczki lub dezynfekcja rąk była obowiązkiem - mówi Monika Baziuk.
Według Pauliny Kozłowskiej firma powróciła do normalności, salon jest otwarty w standardowych godzinach pracy. Pracownicy wykonują już badania wzroku, a czas oczekiwania na okulary nie jest już wydłużony. - Cieszymy się bardzo z każdego miłego telefonu od naszych stałych klientów, to budujące, że o nas myślą i martwią się naszą przyszłością, a co najważniejsze, odwiedzają nas - dodaje.
Aktualnie nikt nie jest w stanie przewidzieć, co się wydarzy w następnych tygodniach i miesiącach, jednak kobiety prowadzące salon myślą pozytywnie i mają nadzieję, że dzięki ich staraniom o bezpieczeństwo, nie będzie potrzeby wprowadzania obostrzeń na nowo.
- Wolimy myśleć pozytywnie i marzymy o tym, by liczba klientów wciąż rosła, a epidemia opuszczała świat - dodają.
angelika.dorf@bialystokonline.pl