Moda to nie tylko ubranie. To cała filozofia, styl, obyczaje, które reagują na bieżąco na to, co dzieje się na świecie.
Jak mówią projektanci mody w czasie pandemii zrobili zwrot ku przede wszystkim ubraniom wygodnym, które śmiało można było założyć na firmowe spotkanie "zoomowe" podczas pracy zdalnej. Wielu z nich także znalazło czas na to, by wrócić do swoich starych, odłożonych "na kiedyś" projektów. Branża mody zdecydowanie zwolniła, pokazy odbywały się za pomocą internetu, bez udziału widowni. Co paradoksalnie pobudzało kreatywność projektantów, bowiem nieraz kamery wychwytywały szczegółu ubioru, na które nikt w "normalnych" warunkach nie zwróciłby uwagi.
Ponadto firmy odzieżowe prześcigały się wręcz w tworzeniu indoorowych ubrań. Dresy - to był nowy uniform codziennego życia. Miało być ciepło, miękko i komfortowo. Również dzięki przemianom obyczajowym, domy mody postawiły na kolekcje tzw. unisex. Pandemia wymogła na wszystkich pewną oszczędność, stąd też ubrania miały pasować dla wszystkich osób, niezależnie od płci.
Dokonał się też wielki zwrot ku bardziej ekologicznym formom produkcji ciuchów. Powstawały ubrania z recyklingu, na nowo odkryto zalety second-handów. Powrócono do naturalnych tkanin, otwierały się także małe, niszowe manufaktury. Wszystko po to, by odnaleźć się w nowych, ryzykownych czasach.
Obecnie powoli wracamy do "normalności". Jednak czekają nas nowe wyzwania: inflacja, kryzysy, wojna. Czy na pewno da się wrócić do dawnego życia? Projektanci mody znów mogą "szaleć" z kreacjami, jednak w głowach ludzi chyba wciąż pozostaje strach i niepewność. Są to silne emocje, które z jednej strony mogą paraliżować, z drugiej jednak być motorem do dalszych zmian i lepszego życia.
anna.kulikowska@bialystokonline.pl