Taras Romanczuk występuje w Jagiellonii od lipca 2014 r. i wszystko wskazuje na to, że defensywny pomocnik spędzi w Białymstoku ponad dekadę. Piłkarz, który ma na swoim koncie grę w reprezentacji Polski, związał się bowiem z podlaskim zespołem nową umową obowiązującą do czerwca 2026 r.
Kapitan Żółto-Czerwonych przez blisko 10 lat zaliczył z "Jotką" na piersi 322 spotkania i zdobył w nich 32 gole, dokładając też 18 asyst. Najlepsze liczby mierzący 186 cm wzrostu piłkarz notował w sezonach 2016/2017 (5 goli, 5 asyst), a także 2017/2018 (5 goli, 4 asysty), ale i teraz Taras Romanczuk cały czas jest ważną postacią drużyny i jej podstawowym zawodnikiem. Specjalista od odbiorów w obecnej batalii do siatki jeszcze wprawdzie nie trafił, lecz kapitan Jagi wciąż zostawia na murawie mnóstwo zdrowia i ciężko haruje w defensywie, pełniąc jednocześnie rolę mózgu zespołu, dlatego na chwilę obecną trudno wyobrazić sobie Jagiellonię bez tego gracza.
- Cieszę się, że tutaj zostaję. W domu, w Białymstoku. Jestem już tutaj dziesiąty sezon. Były sezony dobre i trochę gorsze, ale cieszę się, że cały czas byliśmy w Ekstraklasie i na przestrzeni tych lat mogłem pomagać zespołowi. Jestem dumny z tego, że reprezentuję te barwy, że jestem kapitanem drużyny. Liczę, że będzie zdrowie i będę mógł swoimi występami cieszyć naszych kibiców i pomagać chłopakom w kolejnych wygranych meczach. Podpisanie kontraktu to krok w tę stronę, by pozostać w Jagiellonii już do końca swojej kariery - powiedział w rozmowie z klubowymi mediami Taras Romanczuk.
Warto dodać, że 32-latek jest symbolem największych sukcesów Dumy Podlasia. To właśnie za czasów gry tego zawodnika Jaga trzykrotnie stawała na podium Ekstraklasy, zdobywając aż dwa tytuły wicemistrzowskie.
- Taras to nie tylko fantastyczny piłkarz, ale też człowiek, z którym można współpracować na boisku i poza boiskiem. To osoba, na której można polegać, np. przy okazji różnych akcji, nie tylko sportowych. Rozegrana liczba meczów, jego serducho, zaangażowanie to jego atuty. Nawet, kiedy atakowały go choroby, przechodził przez kontuzje, to był pierwszym, który się wyrywał do powrotu na boisko, do grania, często musieliśmy go hamować. Zawsze wracał silniejszy, jest to prawdziwy kapitan, jest to osoba, która zasługuje na to, by po zakończeniu kariery znaleźć się w Galerii Sław Jagiellonii Białystok. To piłkarz nietuzinkowy i legenda na wiele lat - komplementuje defensywnego pomocnika Wojciech Pertkiewicz, prezes Dumy Podlasia.
rafal.zuk@bialystokonline.pl