Jaga przegrała. Defensywa do natychmiastowej poprawy

2024.08.17 17:03
W ataku były fajerwerki, ale co z tego, skoro defensywa popełniała karygodne błędy. Żółto-Czerwoni w sobotnie (17.08) popołudnie dwukrotnie pokonywali bramkarza Cracovii, lecz Sławomir Abramowicz wyciągał piłkę z siatki aż cztery razy, dlatego to "Pasy" po końcowym gwizdku cieszyły się ze zwycięstwa. Mistrz Polski myślami chyba wciąż jest przy przegranym dwumeczu z Bodo/Glimt.
Jaga przegrała. Defensywa do natychmiastowej poprawy
Fot: Jagiellonia Białystok

Jaga wyszła bez obrony

Trener Adrian Siemieniec przy okazji domowego meczu z Cracovią zdecydował się na prawdziwą kadrową rewolucję. W sobotę na ławce rezerwowych Dumy Podlasia zasiedli bowiem Mateusz Skrzypczak, Kristoffer Hansen, Afimico Pululu oraz Jesus Imaz, a jeżeli dodamy do tego, że przed kilkoma dniami z klubu odszedł Dominik Marczuk, widzimy, że w starciu z "Pasami", przynajmniej od pierwszej minuty, zabrakło aż pięciu kluczowych zawodników. Eksperymentalnie wyglądał zwłaszcza kompletnie przemeblowany atak. Przeciwko Cracovii gole mieli strzelać przede wszystkim Lamine Diaby-Fadiga, Miki Villar, świeżo sprowadzony Darko Churlinov czy też Jarosław Kubicki.

Szkoleniowiec Jagiellonii na przedmeczowej konferencji prasowej zapowiadał, że jego zespół będzie starał się, zresztą tak jak zwykle, dominować na murawie stadionu miejskiego, ale to goście zdecydowanie lepiej rozpoczęli spotkanie. Już w 3. minucie Cracovia zaskoczyła białostoczan szybkim wyrzutem z autu, w efekcie czego w znakomitej sytuacji znalazł się Benjamin Kallman. W ostatniej chwili Fina próbował jeszcze powstrzymać Joao Moutinho, ale Portugalczykowi sztuka ta się nie udało, przez co napastnik krakowskiej drużyny płaskim strzałem z bliska pokonał Sławomira Abramowicza i Cracovia prowadziła przy Słonecznej 1:0.

Mistrzowie Polski odpowiedzieli w 9. minucie, kiedy to na uderzenie zza szesnastki zdecydował się Taras Romanczuk, po czym bliski szczęścia był Diaby-Fadiga. Niestety Francuz po mocnej wrzutce z prawej strony w wykonaniu Mikiego Villara główkował minimalnie niecelnie. Po chwili napastnik Dumy Podlasia miał jednak kolejną okazję i tym razem 23-latek się nie pomylił. Diaby-Fadiga świetnie obrócił się z piłką w polu karnym i strzałem po długim słupku uszczęśliwił białostockich kibiców, zmieniając wynik potyczki na 1:1.

Co działo się potem? Indywidualny popis dał Churlinov, lecz ze strzałem Macedończyka poradził sobie Ravas, a za moment uderzał też Nene. Futbolówka kopnięta przez Portugalczyka trafiła w jednego z rywali, po czym spadła w okolice linii końcowej, gdzie zdołał ją jeszcze zagrać Villar. Po tym wstrzeleniu zakotłowało się pod bramką gości, lecz drugiego gola z tej akcji nie było. W 21. minucie do głosu doszła też Cracovia, aczkolwiek piłka po główce Patryka Sokołowskiego przeleciała wysoko ponad poprzeczką.

W dalszej fazie pierwszej połowy wciąż więcej do powiedzenia miała Jagiellonia, która po fatalnym początku ewidentnie nabrała wiatru w żagle. Dużo szumu robił przede wszystkim Darko Churlinov i to właśnie on w 27. minucie starcia asystował przy golu Jarosława Kubickiego, który wepchnął futbolówkę do siatki z odległości dwóch metrów. Cała akcja zasługuje na wyjątkowe uznanie, bo była ona po prostu magiczna. Żółto-Czerwoni kapitalną grą na jeden kontakt rozklepali defensywę "Pasów" i zrobili to w taki sposób, że ręce same składały się do oklasków.

Niestety tak jak świetnie gospodarze wyglądali w ataku, tak samo fatalnie podopieczni Adriana Siemieńca spisywali się w defensywie. W 30. minucie popłoch w szeregach Jagi wywołał stały fragment gry i przy Słonecznej mieliśmy remis 2:2. Wprawdzie z pierwszym strzałem gości Abramowicz sobie poradził, ale za moment futbolówka trafiła pod nogi Jakuba Jugasa, który z 12 metrów huknął bardzo mocno i - co najważniejsze - celnie. Cracovia mogła pójść nawet za ciosem i znaleźć się na prowadzeniu, lecz najpierw Mick van Buren głową minimalnie chybił, a później ten sam zawodnik nie wykorzystał kolejnej dobrej sytuacji, ponownie uderzając obok słupka. W obu tych akcjach tragicznie zachował się Jetmir Haliti, który w sobotnie popołudnie był najsłabszym punktem mistrzów Polski.

W końcówce pierwszej połowy Mick van Buren miał jeszcze jedną wyśmienitą okazję, ale Holender i tym razem nie potrafił pokonać Sławomira Abramowicza, w efekcie czego na przerwę oba zespoły udały się przy wyniku 2:2.

Mistrz na kolanach

Zaraz po zmianie stron z dystansu wprost w Ravasa huknął Joao Moutinho, a za moment setkę zmarnował Kallman. Adrian Dieguez kompletnie nie kontrolował pozycji Fina, jednak snajper gości źle dołożył do futbolówki nogę i ta przeleciała obok słupka.

Sobotni mecz toczony był w naprawdę szybkim tempie, o czym świadczy fakt, że zaraz po sytuacji "Pasów" na 3:2 zameldowaliśmy się pod drugim polem karnym, gdzie do uderzenia doszedł Nene. Pomocnik Dumy Podlasia chybił, a następnie cała gra przeniosła się ponownie na połowę Jagiellonii. Przyjezdni najpierw wysłali w stronę gospodarzy ostrzeżenie w postaci szarży Kallmana, a po chwili zadali cios numer trzy. Po wrzucie z autu i zgraniu van Burena piłka znalazła się na głowie Kallmana, który zdobył gola na 3:2. Futbolówka tuż przed Abramowiczem odbiła się jeszcze od Diegueza, co bramkarza Jagiellonii kompletnie zmyliło, w efekcie czego mistrzowie Polski po raz drugi w sobotnie popołudnie musieli gonić wynik rywalizacji.

Żółto-Czerwoni szukali trafienia wyrównującego, ale i Cracovia, widząc to, co wyprawia defensywa białostoczan, nie odpuszczała. W 57. minucie świetnie strzał Kallmana wybronił Abramowicz, a potem Adrian Siemieniec zdecydował się na zmiany. Z boiska zeszli Diaby-Fadiga oraz Jarosław Kubicki, a w ich miejsce pojawiły się podstawowe strzelby Dumy Podlasia. Mowa tu o Afimico Pululu i Jesusie Imazie.

W ostatnich dwóch kwadransach przewagę, co dziwić nie może, posiadali mistrzowie Polski, lecz niewiele z niej wynikało. W 70. minucie wprost w Ravasa uderzył wprowadzony w drugiej połowie Hansen, później bliski szczęścia był Pululu, ale rykoszet sprawił, że futbolówka wyszła poza światło bramki, natomiast w 82. minucie próbę z dystansu zaprezentował Moutinho. W końcówce meczu z rzutu wolnego po ziemi uderzył jeszcze "Afi", po czym piłka szczęśliwie znalazła się pod nogami Imaza, lecz ten z kilku metrów przeniósł futbolówkę ponad bramką.

Jagiellonia napierała, Jagiellonia chciała ten mecz chociaż zremisować, jednak ostatecznie atak nie zdołał naprawić błędów defensywy i pogoń za wynikiem się nie udała. W 89. minucie Romanczuk kopnął piłkę obok bramki, w doliczonym czasie gry wyraźnie chybił z dystansu Tomas Silva, a potem z kontrą ruszyła Cracovia i Jaga straciła gola numer cztery. Gospodarzy dobił Mateusz Bochnak.

Jagiellonia Białystok - Cracovia 2:4 (2:2)
Bramki: Lamine Diaby-Fadiga 12, Jarosław Kubicki 26 - Benjamin Kallman 3, 53, Jakub Jugas 30, Mateusz Bochnak 90+4

Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz - Michal Sacek (76' Aurelien Nguiamba), Jetmir Haliti, Adrian Dieguez, Joao Moutinho - Miki Villar, Taras Romanczuk, Nene (67' Tomas Silva), Jarosław Kubicki (57' Jesus Imaz), Darko Churlinov (67' Kristoffer Hansen) - Lamine Diaby-Fadiga (57' Afimico Pululu)

Cracovia: Henrich Ravas - Otar Kakabadze, Jakub Jugas, Arttu Hoskonen, Virgil Ghita, Davío Kristjan Olafsson - Filip Rózga (79' Patryk Janasik), Patryk Sokołowski (60' Amir Al-Ammari), Mikkel Maigaard (60' Jani Atanasov) - Benjamin Kallman (68' Michał Rakoczy), Mick van Buren (79' Mateusz Bochnak)

Żółte kartki: Joao Moutinho (Jagiellonia Białystok) oraz Filip Rózga i Jani Atanasov (Cracovia).

Rafał Żuk
rafal.zuk@bialystokonline.pl

1573 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39