Jacek Frączak - Sny zamknięte w grafice

2009.12.01 00:00
Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego zaprosiło w swoje progi krewnego Karnego - Jacka Frączaka. Do końca roku będzie trwała jego wystawa "Cztery strony papieru: grafika, rysunek, akwarela, fotografia".

- Nie jest osobą, która za pancerzem chowa swoją wrażliwość, swój zachwyt nad światem. Jacek Frączak mówi nam wprost jaki ten świat jest piękny - opowiadał o artyście, otwierając wystawę, dyrektor Muzeum Podlaskiego, Andrzej Lechowski. Otwarta już ekspozycja, choć niewielka, doskonale pokazuje płodność, różnorodność twórczą i wnętrze artysty.

Frączak, z wykształcenia grafik, nie ogranicza się do jednej techniki - uprawia grafikę, malarstwo i fotografię. - To powinowactwo, to sprzęganie się różnych warsztatów, ta symbioza artystyczna jest ważna dla każdego, kto się bierze za warsztat artystyczny. Techniki dopełniają siebie nawzajem poszerzając obraz wrażliwości artysty, tego co nosi w sobie, ale także samosięinspirują. Dopełniając się, wpływają jedna na drugą, druga na trzecią i tak dalej - mówiła na wernisażu wystawy matka artysty, jednocześnie krytyk i historyk sztuki, Danuta Wróblewska.

Może najmniejsze wrażenie robią prace malarskie Frączaka. Barwne pejzaże, choć urzekają swoim ciepłem, chyba nie do końca przekonują. Oglądając wystawę nie ma wątpliwości, że to grafika jest jego koronną dziedziną, niezależnie czy przystaniemy nad akwafortą, jej negatywem - akwafintą, rysunkiem czy nawet grafiką komputerową. Frączak prezentuje tajemnicze prace o niezwykłej głębi - opuszczone ulice, fragmenty sennych miast. Sceny delikatnie zahaczające o surrealizm, a jednocześnie tak rzeczywiste. Wyraźne, ale przez swą poetyckość jakby wyjęte z sennego marzenia. Zmuszają do snucia dopowiedzeń, może odgadywania historii przedstawień (chociażby stojącego w krzakach, na tle kamienic, stateczka na rysunku "Holownik Ritus"). Utrzymane w czerniach zaskakują pojedynczymi barwnymi plamami. Ciekawe wrażenie robią portrety wielkich Polaków XX wieku oddane w pikselach. Te komputerowe grafiki, choć wyszły spod jednej ręki (myszki?) opatrzone są niejako charakterem portretowanego - linie szybkie i proste, cienkie i krótkie, długie i dopracowane, czy chaotyczne i mało precyzyjne.

Choć grafiki Frączaka są doskonałe, to białostoczan artysta ujmie chyba fotografiami. Wielka szkoda, że choć miały być tytułową, czwartą stroną papieru, zdecydowano się na ich prezentację w wersji elektronicznej. Niemniej, zbiór cudownie oddał przemijanie Białegostoku - Bojary, których już nie ma, bądź które znikają na naszych oczach. Drewniane domy, suszące się w oknach pranie... - twórca doskonale uchwyca piękno zwyczajności.
- Zatrzymuje w kadrze Białystok ten najpiękniejszy, ten mówiący o tożsamości miasta, bo tożsamość tego miasta płynie w żyłach Frączaka - snuł Lechowski. - Jego twórczość być może byłaby inna, gdyby nie ta wrażliwość, gdyby nie Białystok, gdyby nie ta śmiałość w pokazywaniu rzeczywistości.

Artysta nie był obecny na otwarciu swojej białostockiej wystawy, jednak jak już zapowiedziała jego matka, latem przyjedzie. - Być może wówczas znowu będzie fotografował i może na inny sposób interpretował to, co dla niego było zawsze ważne na tej wschodniej stronie Polski, bliskie i przez niego kochane - kończyła.

E.S.

2043 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39