Hiszpańska gwiazda Jagiellonii wciąż jest w gazie
Występ Dumy Podlasia w Lubinie nie był dobry, nie był też zły. Był poprawny. W tyłach białostockiej drużynie nie przytrafiały się większe błędy, a z przodu znów wysoką formą błysnął Jesus Imaz. To właśnie gol Hiszpana zapewnił Jagiellonii 3 punkty.
- Możemy się cieszyć z wyniku, ale trzeba też być obiektywnym. W pierwszej połowie źle weszliśmy w mecz, Zagłębie miało inicjatywę i lepsze od nas sytuacje do zdobycia bramki. Nie były one może stuprocentowe, ale na pewno dobre. My z kolei byliśmy bardzo skuteczni i rzadko kiedy mamy taki procent skuteczności. W drugiej połowie dowieźliśmy ten korzystny rezultat dzięki dużej determinacji i zaangażowaniu. Trzeba również pochwalić Pavelsa Steinbiorsa, że w tej jednej sytuacji Zagłębia świetnie obronił i nam pomógł - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Ireneusz Mamrot, trener Podlasian.
Szkoleniowiec Jagi zaznaczył, że 2 triumfy z rzędu pozwolą drużynie na spokojną pracę podczas przerwy reprezentacyjnej. Oprócz dalszego szlifowania formy ważnym elementem ma być też odpoczynek.
- Te ostatnie 2 mecze wiele zmieniły, bo jest 6 punktów więcej, z czego się bardzo cieszę. Myślę, że najważniejsze jest, aby patrzeć przed siebie i do góry, bo to jest przyjemniejsze niż oglądanie się za siebie. Cieszę się, że jest teraz przerwa, trochę się zregenerujemy, bo ostatnie mecze, zwłaszcza poprzednie 3, były w krótkim odstępie czasowym - dodał Ireneusz Mamrot.
Nowy zawodnik potrzebuje ogrania
Seria 6 spotkań bez zwycięstwa (5 w lidze i 1 w Pucharze Polski) jest już przeszłością, aczkolwiek miała ona ogromny wpływ na frekwencję. Na początku sezonu kibice bardzo licznie odwiedzali stadion przy ul. Słonecznej, a później liczba fanów wybierających się na domowe mecze Jagiellonii drastycznie zaczęła spadać.
- Uważam, że nie powinniśmy też popadać w jakieś wielkie zadowolenie. Trzeba być zdeterminowanym do tego, by punktować dalej, żeby znów przyciągnąć kibiców w Białymstoku, bo na mecz z Górnikiem Zabrze przyszło ich dużo i gdyby nasza gra w kolejnych spotkaniach wyglądała lepiej, to na pewno na starciu z Lechem byłoby ich więcej. Stworzyli wtedy kapitalną atmosferę i za to im dziękujemy, ale my też musimy zachęcać swoimi wynikami. Wierzę, że teraz się stęsknią i na pojedynek z Radomiakiem przyjdą bardzo licznie - oznajmił 50-latek.
Mamrot odniósł się też do występu Michała Nalepy. Nowy nabytek drużyny wszedł na boisko w drugiej połowie, lecz debiut nie należał do wyjątkowo udanych.
- Przede wszystkim brakuje mu ogrania. Ja znam Michała i wiem, że stać go na zdecydowanie lepszą grę. Dobrze rozegrał 2 czy 3 piłki, ale na pewno oczekuję od niego więcej. Utrzymania przy futbolówce, bo on to potrafi, i brania na siebie większego ciężaru gry - powiedział trener białostoczan.
Z postawy swego zespołu zadowolony był szkoleniowiec gospodarzy. W piłce nożnej chodzi jednak o to, by zapakować futbolówkę do siatki, a w piątek ta sztuka Miedziowym się nie udała.
- To był niezły mecz w naszym wykonaniu, natomiast wygrywa ten, kto strzela gole i tak dziś było. Nieźle operowaliśmy piłką do 16. metra, ale później brakowało dokładnego podania i stąd wyniknęła porażka. Rywale wykorzystali popełniony przez nas błąd. Uczulaliśmy naszych zawodników na fakt, że Jesus Imaz jest piłkarzem, którego trzeba mieć ciągle pod kontrolą. Niemniej czym innym jest mówić, a czym innym założenia realizować. To zawodnik, który momentami przerasta naszą ligę i to było dziś widać. Szkoda, bo myślę, że pod kątem piłkarskim był to jeden z naszych lepszych meczów. Zabrakło spokoju i wyrachowania, jeżeli chodzi o grę do przodu. Gramy dalej, mamy teraz dwa tygodnie, podczas których znowu popracujemy i mam nadzieję, że krok po kroku nasza gra i wyniki będą jeszcze lepsze - mówił Dariusz Żuraw, opiekun Zagłębia.
rafal.zuk@bialystokonline.pl