Ile zostało z "Dziadów"? Teatr Dramatyczny mierzy się z Mickiewiczem [ZDJĘCIA]

2014.10.01 00:00
Jak pokazać Mickiewiczowskie "Dziady" współcześnie? Jak skonfrontować romantyczny dramat z rzeczywistością XXI wieku? Pomysł miała reżyserka Natalia Korczakowska. Niestety, pomysł to za mało.
Ile zostało z "Dziadów"? Teatr Dramatyczny mierzy się z Mickiewiczem [ZDJĘCIA]
Fot: Bartek Warzecha

Odczytanie "Dziadów" przez pryzmat kryzysu politycznego na Ukrainie oraz imperialistycznych ambicji Rosji - dobry punkt wyjścia, gorsza realizacja. Powstał bowiem spektakl za długi (ponadtrzygodzinny) oraz w większości nieczytelny.

"Kocham i cierpię katusze"

Początek jest obiecujący. W pustej celi leży młody człowiek. Skatowany, w pokrwawionym podkoszulku, z zabandażowanymi stopami. By jego męki były większe, za skute ręce, na łańcuchu jest podwieszany do sufitu. Czeka go jeszcze zapadnia z wodą. Wystawiony na ostre światło lamp (jak pacjent w szpitalu), pilnowany jest przez uzbrojonego komandosa, nikogo innego jak separatystę ze wschodniej Ukrainy. Rozmowę telefoniczną o zestrzelonym samolocie prowadzi bowiem on po rosyjsku.

Mateusz Król, występujący gościnnie w roli Konrada, doskonale sobie radzi z Mickiewiczowską frazą. Dojrzale interpretuje, z należnymi emocjami, przekonująco. "Wielka Improwizacja" w jego wykonaniu to jeden z najmocniejszych momentów spektaklu. Już jednak w pierwszej jego części dają się odczuć dłużyzny, których nie brakuje i dalej. Warto byłoby skrócić przedstawienie nawet o godzinę.

Gierojom sława! Konrad na Majdanie

Stewardesy, lotnicza katastrofa, sprzątające panie... Reżyserka wprowadza nowe postaci i wątki, przemieszczając dodatkowo niektóre partie oryginalnego tekstu. Efekt? Widzowie zaczynają się zastanawiać: kto jest kim w "Dziadach"? Cóż po mocnym początku, gdy wrażenie zacierają sceny tak niezrozumiałe, że aż irytujące?

A wystarczyło trzymać się wątku ukraińskiego - dręczeni studenci są przecież jak protestujący na Majdanie. W pewnym momencie dołącza do nich Mickiewiczowski Konrad, pali z nimi papierosy. Pada znane "Gierojom sława!". I tyle. Za chwilę mamy już postać Władimira Putina (w stroju judoki oglądającego ulubioną gimnastyczkę artystyczną). W oryginale to Senator rozsiadający się w fotelu, na którym mógłby siedzieć Bóg. Mógłby, gdyby był...

W drugim akcie (wielu gości sobotniej premiery już go nie doczekało, bo w przerwie pośpiesznie opuściło salę) pojawia się przechylony podest, po którym część zaproszonych na bal u Senatora się stacza. Niektórzy zawsze będą na górze. Bohaterowie Mickiewicza mieszają się z tymi z Majdanu i politykami, nawet Angelą Merkel. Pamiętacie przysłowie "zbyt wiele grzybków w barszcz"? Pasuje jak ulał.

Klasyka to wyzwanie

Nie brakuje za to nowoczesnych technologii. Spektakl rozpoczyna zapętlające się wideo zrealizowane na Ukrainie (pozostaje niedosyt). Później mamy z kolei fragment nagrany w lesie (przypomina obraz "Ostatnia wieczerza", potem film "Blair Witch Project"). Interesujące rozwiązanie, niemniej jemu też przydałyby się reżyserskie nożyczki. Współczesny Konrad zaopatrzony jest w spray (u Mickiewicza Gustaw na ścianie celi pisał węglem swoje nowe imię). W Węgierce żali się: "Nieznośni są - sądy, gliny, media, szpital".

Były nadzieje na spektakl aktualny, odważny, autentyczny (taki kierunek obrał TD). Klasyka to jednak duże wyzwanie, któremu reżyserka nie sprostała. Jeżeli tak ma wyglądać nowe odczytanie Mickiewicza, lepiej zostawić go na półce.

Spektakl "Dziady III" 1 oraz 17-19 października w Teatrze Dramatycznym.

Repertuar TD

Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl

1981 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39