W rejonie nieczynnego dworca w Sokółce wybito szybę w oknie. Jak się później okazało, doszło tam do włamania.
- Mundurowi ustalili, że włamywacz do budynku dostał się przez wybite okno i próbował ukraść między innymi klimatyzator, dwie suszarki do rąk i umywalkę, jednak nie był w stanie poradzić sobie z mocowaniami tych urządzeń. Dodatkowo wybił szyby w drzwiach wewnętrznych. Pokrzywdzony oszacował straty na kwotę blisko 5000 zł - informują mundurowi z KPP Sokółka.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania podejrzanego. Uczestniczył w nich m.in. pies Gucio, który doprowadził do miejsca zamieszkania włamywacza. Okazał się być nim 45-letni mieszkaniec Sokółki, znany policjantom z wcześniejszych interwencji. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu i następnego dnia usłyszał zarzuty usiłowania kradzieży z włamaniem oraz zniszczenia mienia w warunkach recydywy.
Dwa dni później policjanci dostali koleją informację o włamaniu.
- Na jednej z posesji w mieście uszkodzona została kłódka w drzwiach budynku gospodarczego. Na szczęście w pomieszczeniu nie było wartościowych przedmiotów i nic nie zginęło. Tym razem w poszukiwaniach uczestniczył pies Niko, który również doprowadził policjantów do domu tego samego 45-latka - przekazali sokólscy funkcjonariusze.
Mężczyzna ponownie trafił do policyjnego aresztu. Tym razem usłyszał zarzut usiłowania kradzieży z włamaniem w warunkach recydywy. Zgodnie z kodeksem karnym za to przestępstwo grozi kara do lat 10 pozbawienia wolności, a w warunkach recydywy może być zwiększona o połowę. Teraz losem mężczyzny zajmie się sąd.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl