- Pierwszy dzień zaczął się awarią elektryczną z nie wiadomych przyczyn nie mieliśmy zeszperowanego auta i do tego brak doświadczenia w doborze opon na tylną oś spowodował utratę cennych sekund. Awaria trwała jeszcze przez parę odcinków i w cudowny sposób samochód sam się naprawił. Drugi dzień już z prawidłowym ogumieniem i działającą elektroniką wyruszyliśmy na oesy .Tempo całkiem przyzwoite ale nadal wychodzą braki w opisie i brak testów co przekłada się na wynik . Oes Szklarska Poręba przejechaliśmy w takim chaosie że nie usłyszałem komendy na hopie zduś co w konsekwencji uderzenia dla pilota wypadły notatki a mi coś strzeliło w plecach potem przestrzelona szykana i spadek w tabeli murowany. Na koniec spadł deszcz i mimo miękkiej mieszanki opon które zabraliśmy do bagażnika nie byliśmy w stanie notować dobrych czasów. Finalnie rajd skończyliśmy na 10 miejscu w generalce i 4 w klasie gdzie konkurencja odjechała nam tak w drastycznym tempie że gonitwa była bezsensowna i o odrabianiu strat nie było nawet mowy. Chciałbym podziękować wszystkim kibicom za gorący doping. Mojej ekipie serwisowej która przygotowała samochód, partnerom czyli firmie MIDEA , SPS KLIMA , FELIX 2 - powiedział Paweł Danilczuk.
cezary.m@bialystokonline.pl