Doroty Masłowskiej nikomu przedstawiać nie trzeba. Jak mało kto potrafi w sposób barwny i bezkompromisowy opowiedzieć o polskim społeczeństwie. W opatrzonej przewrotnym tytułem sztuce "Między nami dobrze jest" w szokujący sposób zderza pokolenia, języki i sposoby myślenia.
Najpierw sztuka, potem film
Dramat "Między nami dobrze jest" powstał na zamówienie współpracujących ze sobą TR Warszawa oraz berlińskiego Schaubuehne am Lehniner Platz. Tekst z powodzeniem na scenę przeniósł Grzegorz Jarzyna. To opowieść o polskim społeczeństwie czasu transformacji - pełna groteskowych dialogów złożonych z przewrotnie potraktowanych cytatów z popkultury, szyderstw z języka reklam, kolorowych czasopism, tabloidów i stereotypów narodowych. Na fali popularności spektaklu Jarzyna zrealizował filmową wersję produkcji (z tymi samymi aktorami) i odniósł kolejny sukces. Tym trudniejsze zadanie mieli twórcy białostockiej realizacji (za reżyserię odpowiadają Michał Pabian oraz Elżbieta Lisowska-Kopeć). Nie chodzi rzecz jasna o kopiowanie słynnego reżysera, ale o znalezienie własnego pomysłu na dobrze znany tekst. Zaangażowanie seniorów do napisanej tak nowoczesnym, pełnym ironii, zaprzeczeń i wulgaryzmów językiem sztuki było trafną decyzją, ale czy wystarczającą, by cały projekt się bronił?
Gorzka prawda o Polsce
Głównymi bohaterkami sztuki są żyjące poniżej minimum socjalnego, mieszkające w ciasnej warszawskiej kawalerce przedstawicielki trzech pokoleń kobiet: Osowiała Staruszka na wózku inwalidzkim (Józefina Bukin), jej córka Halina (Mirosława Baraszko) i wnuczka - Mała Metalowa Dziewczynka (Barbara Zgiet). Zaczytują się w kolorowej prasie z osiedlowego kubła na makulaturę ("niedrogiej, bo za darmo") i reklamowych gazetkach Tesco i Biedronki. Wizytę składa im sąsiadka Bożena (Barbara Siatkowska), która z uśmiechem odgrywa rolę "grubej świni". To właśnie dwie Barbary - Siatkowska i Zgiet (grająca dziewczynkę z blond warkoczykami) wiodą wśród seniorów prym. Grają z dystansem, humorem i wyczuciem tekstu. Nie wszyscy jednak radzą sobie tak dobrze.
Masłowska zderza różne środowiska, nie oszczędzając również świata mediów. W telewizyjnym wywiadzie prezenterka zadaje idiotyczne pytania, a aktor (Franciszek Utko z zespołu Węgierki) przyznaje, że "niestety trochę pije, a wtedy wciąga koks, robi się senny i rozdrażniony, aż musi go wciągać coraz więcej i więcej". Dostaje się też twórcom filmów i plastikowym gwiazdom. Mocne wejście (przez większą część spektaklu siedzi wśród widowni) ma Ewa Palińska - również aktorka Dramatycznego - która jako Edyta chce ratować "biednych ludzi".
Weekend Seniora z Masłowską
Trzeba docenić wysiłek, jaki włożyli seniorzy-aktorzy w przygotowanie ról i nauczenie się niezwykle trudnego tekstu. Pewien niedosyt jednak pozostaje - wszak tekst Masłowskiej powstał z myślą o scenie i na niej powinien z pełną mocą wybrzmieć. Zabrakło pomysłu na wybijającą się ponad przeciętność realizację. To tylko dowód na to, że fraza Masłowskiej i jej szczera do bólu literatura są dla teatralnych twórców - tym bardziej amatorów - nie lada wyzwaniem.
Spektakl "Między nami dobrze jest" można będzie obejrzeć podczas specjalnego "Weekendu Seniora" 3 i 4 października na scenie foyer Teatru Dramatycznego.
Repertuar Teatru Dramatycznego
anna.d@bialystokonline.pl