Ostatni mecz w sezonie zasadniczym białostockiej ekipy rozegrany został w wyjątkowej oprawie. To pierwszy raz w historii PLFA, kiedy drużyny zmierzyły się w piątkowy wieczór, nawiązując tym samym do wielkiej tradycji Stanów Zjednoczonych. W kraju futbolu zwyczajem jest, że starcia ligi licealnej odbywają się przed samym weekendem. Trend ten uchwycili między innymi twórcy znanego amerykańskiego serialu o tym sporcie, nadając mu tytuł "Friday Night Lights" (w Polsce funkcjonuje jako "Światła stadionów"). W tej niezwykłej formule po raz pierwszy w Polsce zmierzyły się Lowlanders i Sharks.
- To solidna drużyna, która nigdy nie odpuszcza, ale tym razem podejdziemy do starcia bardziej skoncentrowani. Chcemy uniknąć tej nerwowości, która pojawiła się przy poprzedniej bitwie. Poza tym będziemy mieli również 12. zawodnika w postaci naszych kibiców – oznajmił przed meczem z Sharks Michał Maksimowicz, wiceprezes Lowlanders.
Białostoczanie przy znakomitym dopingu i fantastycznej oprawie swoich kibiców wygrali z Warsaw Sharks 47:8, dzięki czemu umocnili się na trzeciej pozycji.
Kolejny - półfinałowy - mecz Lowlanders zagrają z Seahawks.
- Nasz plan minimum został wykonany. Znajdujemy się w najlepszej czwórce. Chcemy rewanżu za spotkanie w sezonie regularnym, gdzie zabrakło naprawdę niewiele żeby wygrać - dodał Maksimowicz.
Lowlanders Primacol Białystok - Warsaw Sharks 47:8 (21:0, 13:0, 6:8, 7:0)
blazej.o@bialystokonline.pl