Będzie to pierwsze, historyczne starcie pomiędzy tymi drużynami. Lowlanders mierzyli się w przeszłości tylko z Warsaw Spartans, drużyną, z której powstało obecne Sharks. Miało to miejsce między innymi w finale PLFA I w 2012 roku. Wówczas w meczu o awans do Topligi lepsi okazali się Spartanie, którzy pokonali Białystok 7:6. W tym sezonie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Rekiny aktualnie w ligowej tabeli plasują się na szóstej lokacie. Warszawska drużyna w tym sezonie wygrała jeden z sześciu stoczonych pojedynków. Znacznie lepiej wygląda sytuacja Lowlanders. Tegoroczny beniaminek Topligi radzi sobie wyśmienicie. Białystok z bilansem 4-3 zajmuje czwarte miejsce i zacięcie walczy o awans do półfinału.
Sharks notują serię trzech porażek. Przed tygodniem Rekiny zmierzyły się na własnej murawie z niepokonanymi jeszcze w tym sezonie Panterami z Wrocławia i uległy 16:42. Dla białostoczan będzie to drugie wyjazdowe spotkanie z rzędu. W ostatniej kolejce Lowlanders rozegrali fantastyczne spotkanie w Szczecinie. Zespół z Podlasia pokonał miejscową Husarię aż 34:3 i umocnił się na czwartym miejscu w tabeli.
- Z każdym meczem nasza wiara rośnie. Szczerze przyznam, że nie spodziewałem się aż tak dobrego obrotu spraw. Z taką formą możemy liczyć nawet na występ w finale. Nie będzie jednak do nikogo żalu, jeśli tego nie uda się osiągnąć. Plan minimum to półfinały i póki co pewnie go realizujemy – podsumowuje pierwszą część sezonu Rafał Bierć, prezes Lowlanders.
Białostoczanie do stolicy jadą pewni siebie z bojowymi nastrojami. Gdzieś w tyle głowy niektórzy z zawodników z Podlasia wciąż pamiętają mecze z Spartans.
- Nie ukrywam, że uważamy Sharks za zespół ewidentnie w naszym zasięgu. Jednak pamiętamy dwa finały z przeszłości, kiedy to Warszawa wyrwała nam złoto z ręki. Mamy w końcu okazję się odegrać. Okazję, na którą tak długo czekaliśmy. Nastawiamy się na zaciekły pojedynek i nie lekceważymy Rekinów. Futbolowe boisko widziało już niejedną przemianę – ocenia Bierć.
blazej.o@bialystokonline.pl