Serce każdej matki pęka na widok cierpiącego dziecka. Szczególnie, gdy te poważnie choruje:
"Kolejna operacja. Pożegnanie przed wejściem na blok operacyjny, podczas którego ze wszystkich sił będę próbowała powstrzymać łzy. Narkoza, strach i wypowiedziane cicho słowa: “bądź dzielny”, choć czasem mam wrażenie, że w takich sytuacjach to Franek ma w sobie znacznie więcej odwagi niż ja” - pisze mama Franka.
Chłopiec mieszka z rodzicami w Białymstoku. Od dnia narodzin wiele przeszedł – wcześniactwo,, niedotlenienie, wylew IV stopnia, wodogłowie, mózgowe porażenie dziecięcy. Mimo to, każdego dnia uśmiecha się i stara się walczyć o swoje zdrowie. A ma dopiero 6 lat. Każdy jego dzień do wielogodzinne ćwiczenia i rehabilitacje.
W listopadzie 2020 r. chłopiec przeszedł operację w Paley European Institute. Rodzice wierzyli, że od tego czasu będzie łatwiej.
- Operacja się powiodła, pewien etap został zakończony. Dostaliśmy skierowanie na długotrwałą rehabilitację. Zaplanowaliśmy wszystko, przeprowadziliśmy się do Warszawy, by Franek mógł korzystać z pomocy specjalistów. Rehabilitacja zaczęła przynosić pierwsze efekty. Wysiłek, który syn wkładał w ćwiczenia procentował, a ja zaczynałam wierzyć, że jesteśmy na wygranej pozycji. Niestety, w tym przypadku los, a raczej medycyna zadecydowały za nas. Lekarze powiedzieli, że w krótkim czasie konieczne jest przeprowadzenie kolejnej operacji. Zabiegu, który gwarantuje, że stawy pozostaną w odpowiednim ułożeniu, a rozwój Frania będzie postępował bez bólu - relacjonuje mama chłopca.
Leczenie jest bardzo drogie
Każda taka operacja to ogromne koszty. I najgorszy jak zawsze czas, którego tak naprawdę nie ma. Niedawno szansą na pierwszy krok była operacja wstawienia śrub w biodrze, by kości się nie przemieszczały. Okazało się jednak, że Franio rośnie bardzo szybko, co uniemożliwiło umieszczenie kości udowych w panewkach. Konieczne było obustronne złamanie kości i nałożenie na nóżki dziecka gipsów na 6 tygodni. Ogromny ból i zmęczenie. Jednak i tu chłopiec pokazał, że daje radę.
Chociaż operacja już się odbyła – dług wobec kliniki wciąż nie został uregulowany. Trzeba to zrobić jak najszybciej, by nie zamknąć chłopcu drogi do dalszego leczenia. Obecnie na utworzonej zbiórce udało się zebrać prawie 65 tys. zł, brakuje jednak jeszcze ponad 36 tys. Niby nie dużo, aczkolwiek zbyt wiele, by rodzice mogli pokryć tę kwotę z własnych środków. Dlatego trwa zbiórka: Walka o sprawność Frania
"Prosimy, nie odbierajcie nam jedynej nadziei na sprawność i życie bez bólu" - piszą rodzice na stronie zbiórki.
justyna.f@bialystokonline.pl