W poniedziałek (13.007) zarzuty usłyszał 53-letni białostoczanin, który pod koniec ubiegłego roku zgłosił fikcyjną kradzież swojego samochodu. Mężczyzna dokładnie opisał datę, godzinę oraz miejsce, gdzie zaparkował auto. Policjanci jednak szybko ustalili, że podane przez właściciela volkswagena okoliczności się nie potwierdzają. Gdy 53-latek o tym usłyszał natychmiast zmienił wersję wydarzeń twierdząc tym razem, że auto przekazał nieznanym mężczyznom. Zapytany dlaczego to zrobił zasłaniał się kłopotami finansowymi. Ta opowieść była jeszcze mniej prawdopodobna, tym bardziej, że mężczyzna nie potrafił podać żadnych szczegółów tego zdarzenia. Oprócz policji kradzieżą auta zajmowała się również firma ubezpieczeniowa, ale odmówiła wypłaty odszkodowania. Wtedy 53-latek postanowił ponownie zalegalizować poszukiwanego przez mundurowych volkswagena, aby móc znów nim jeździć. Razem z synem przetransportowali auto w rejon Choroszczy. Następnie syn zadzwonił na policję i przedstawiając się jako kierowca tira, powiadomił o zaparkowanym porzuconym pojeździe. Funkcjonariusze szybko ustalili, że jest to właśnie samochód 53-latka i że telefon o jego zauważeniu wykonał jego syn.
53-latek został zatrzymany i tym razem przyznał się do mistyfikacji opowiadając całą historię. Jak tłumaczył, mając problemy finansowe wpadł na pomysł wyłudzenia odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej. Volkswagena schował u swojej rodziny, a następnie zgłosił jego kradzież. Mężczyzna usłyszał już cztery zarzuty dotyczące usiłowania oszustwa, zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie oraz złożenia nieprawdziwych zeznań. Teraz całą sprawą zajmie się sąd.
lukasz.w@bialystokonline.pl