Pomimo rosyjskiego embarga, eksport ciągle rośnie. Szacuje się nawet, iż w tym roku może paść rekord eksportowanej z Polski żywności.
Okazało się, że najwięcej towarów sprzedamy do Niemiec i Wielkiej Brytanii. Powinniśmy się cieszyć, ale problemem jest jednak fakt, że polska marka wciąż nie jest rozpoznawalna za granicą.
- Tak duży wzrost eksportu nie wpływa jednak znacząco na rozpoznawalność marki "Polska" – twierdzi Sebastian Sadowski-Romanov, właściciel firmy ITRO w Białymstoku, która wspiera polskie firmy w rozwoju eksportu.
Sadovski–Romanow zauważa, iż większość firm sprzedaje za granicę produkty "private label", czyli pod marką firmy zamawiającej. Jest to niepokojące, bowiem nie promujemy marki "Made in Poland". Dlatego nikt w innych krajach nie zna, a przez to też nie docenia naszych rodzimych wyrobów. Zamiast więc promować własną markę, promujemy loga naszych partnerów handlowych.
- Znaczący procent eksportu to produkcja dużych koncernów, np. samochodowych, które swoją produkcję z Polski wywożą do innych krajów. Biorąc pod uwagę, że Niemcy są największym inwestorem zagranicznym w Polsce, to i wysokość wymiany handlowej przestaje tak dziwić. Jeżeli porównać strukturę importu i eksportu między Polską i Niemcami, okaże się, że przerabiamy i wysyłamy uszlachetnione wyroby. Nie mamy praktycznie żadnych marek globalnych kojarzonych z Polską – twierdzi Sebastian Sadowski-Romanov.
Jak podaje GUS, w 2014 roku wśród głównych partnerów handlowych Polski zauważono znaczny wzrost eksportu również do Włoch, Holandii, Szwecji, Czech, Francji oraz na Węgry i Słowację.
justyna.f@bialystokonline.pl