Egzotycznie nie musi oznaczać daleko. Rozmowa z Krzysztofem Matysem, właścicielem biura podróży

2012.12.19 00:00
Gruzja, Indie i Nepal, Armenia – z biurem podróży Krzysztofa Matysa można zwiedzić wiele egzotycznych krajów. Na przyszły sezon turystyczny znany podróżnik, pilot i przewodnik proponuje nowe kierunki, m.in. Bhutan, Kaszmir, Birmę, Kambodżę, Wyspy Sołowieckie oraz Mołdawię z Naddniestrzem.
Egzotycznie nie musi oznaczać daleko. Rozmowa z Krzysztofem Matysem, właścicielem biura podróży
Fot: archiwum prywatne
Krzyszof Matys podczas jednej z podróży do Indii

Prowadzi pan autorskie biuro podróży. Czym ono się różni od konwencjonalnych biur turystycznych?

- Jest to biuro z kategorii biur butikowych, czyli mniejszych, ale dających klientom gwarancję wysokiego standardu i czegoś oryginalnego. Nasi piloci i przewodnicy to ludzie z pasją, którzy dobrze znają dane kierunki, specjaliści od tych krajów. Potrafią też ładnie o nich opowiadać. Proponują niesztampowe, oryginalne, autorskie trasy, co nie oznacza, że musza to być trasy trudne. Ciekawy program może być zrealizowany wygodnym mikrobusem, z noclegiem w kilkugwiazdkowych hotelach. Ważne by mieć pomysł. Chcemy pokazać kraj takim, jaki on jest, a nie tak jak jest przedstawiany w masowych, kolorowych katalogach. Otwieramy kierunki niszowe – teraz Mołdawię i Naddniestrze. Jesteśmy chyba pierwszym biurem w Polsce, które będzie organizowało samolotowe wycieczki w ten rejon. Mówimy wyraźnie, że to są wycieczki dla turystów, którzy chcą czegoś więcej. To są wycieczki dla dobrych turystów.

Co to znaczy być dobrym turystą?

- Wiele cech się na to składa. Zwracamy olbrzymią uwagę na szacunek do świata, który chcemy oglądać. Staramy się kształtować świadomość prawdziwego podróżnika. Czy turysta ma prawo oczekiwać od egzotycznego kraju, by dostosowywał się do jego oczekiwań? Jedziemy na przykład do Indii. Wiadomo, że będzie różnie, na ulicach brudnawo, a obsługa w hotelach nie taka jak w Szwajcarii. Nie ma sensu na to narzekać. I w grupie naszych stałych klientów nikt tego nie robi. Oni doskonale rozumieją, że jadą do innego obszaru kulturowego, który funkcjonuje według swoich standardów i nie zmieni się na nasze zawołanie. Co więcej, nas właśnie interesuje ten inny obszar kulturowy. My się nauczyliśmy traktować to jako atrakcję.

Chcemy mieć w gronie klientów takie osoby, które potrafią być turystami. Nie zabierzemy na naszą wycieczkę każdego. Grupy są małe – do 16 osób – i najczęściej mamy dużo więcej chętnych niż jesteśmy w stanie przyjąć. Troszczymy się o tych turystów, którzy nas znają, którzy z nami jeżdżą, często na kilka wypraw w roku. Nie chcę powiedzieć, że to jest zamknięty klub. Chcę powiedzieć, że jakość turystyki, szczególnie objazdowej, zależy nie tylko od kraju, pogody i pracy biura podróży. Jakość tej wycieczki zależy również od towarzyszy podróży. Ci turyści, którzy są świadomi, a takich jest w Polsce olbrzymia liczba, wiedzą, co chcą zobaczyć, z kim i po co.

Jakie były początki autorskiego biura podróży Krzysztof Matys Travel?

- Wyrosło ono z obserwacji rynku. Pierwszym symptomem tego, że takie biuro jest potrzebne, było duże zapotrzebowanie na bardzo dobrych pilotów i przewodników. To mi pokazało, że jest olbrzymie zainteresowanie turystyką świadomą, tzn. że liczy się nie tylko, jakim samolotem polecimy i co będziemy jeść, ale również kto to wszystko na miejscu zorganizuje. Kto będzie opowiadał i jak to zrobi. My jeździmy z turystami, którzy mają dużą świadomość świata. Sami sporo już wiedzą, a chcą usłyszeć jeszcze więcej. Dla pilota grupy to jest wyzwanie. Sprostać takim wymaganiom nie jest łatwo. Obserwacja, że jest takie grono klientów, skłoniła mnie do podjęcia ryzyka i otworzenia autorskiego biura podróży. Myślę, że może to być kierunek rozwojowy, ponieważ turyści będą szukali czegoś niszowego i oryginalnego. Będą odchodzić od standardowej oferty biur podróży. To jest wyraźny trend.

Gruzja, Armenia, Mołdawia – co można o tych krajach powiedzieć?

- Generalnie – Mołdawia, Armenia, Gruzja – to są kraje położone blisko, a już przynajmniej trochę egzotyczne. Wsiadamy do samolotu w Warszawie i za trzy godziny wysiadamy w Tbilisi lub Erywaniu. Poza tym są to kraje bezpieczne, z niesamowicie gościnnymi ludźmi. Dlatego lubię Wschód. Trzeba tu jeszcze wymienić wyśmienitą kuchnię i rewelacyjne wina. Piękne krajobrazy (wspaniałe góry Kaukazu) i oryginalne zabytki. Jest wszystko, czego potrzebuje turysta ciekawy świata.

Mołdawia jest najbliżej położonym Polski nieznanym lądem. Chcemy to zmienić, ponieważ kraj to piękny i obfitujący w atrakcje. Znajdują się tu np. największe piwnice winne na świecie! Jedna z nich ma podziemne korytarze o długości 200 km, a przemieszczać się po nich można wyłącznie samochodem!

Jakie kraje najchętniej odwiedzają klienci biur butikowych?

- Kierunek numer jeden to oczywiście Gruzja. Składa się na to kilka czynników. Przez 20 lat polscy turyści tam nie jeździli (bo Gruzja jako kraj znajdowała się w złej politycznej i ekonomicznej sytuacji). Trudno było organizować tam turystykę. Później zdarzyła się „rewolucja róż”, doszedł do władzy Micheil Saakaszwili, który całkowicie przemodelował państwo. Kraj stał się bezpieczny. W tej chwili wozimy do Gruzji ludzi, którzy byli wszędzie, zwiedzili cały świat, ale nie Kaukaz. I teraz nadrabiają te zaległości. Drugi powód – promocja wykonana przez kilku polskich celebrytów – Marcina Mellera i Katarzynę Pakosińską. Gdyby chcieli wypromować kraj, który jest nieciekawy, to by nie chwyciło, ale ten kraj jest piekielnie atrakcyjny. I to jest trzeci powód. Państwo nieduże, nie ma męczących przejazdów, raczej lajtowy, z doskonałą kuchnią, świetnymi trunkami (nie tylko o wino, ale też brandy) imponującymi zabytkami, no i górami. Ostatnia rzecz – bardzo mądra polityka Gruzinów, którzy docenili turystyczne walory swojego kraju.

A inne popularne kierunki?

- Ci turyści, którzy zwiedzili Gruzję, często następnego roku jadą do Armenii. I słusznie. To kraj, do którego – jeśli chodzi o polską turystykę – należy przyszłość. Sąsiad Gruzji – niby podobny, a zupełnie inny. Do popularnych kierunków zaliczyć można Chiny, choć ostatnio zainteresowanie nimi nieco maleje. Jeśli jesteśmy przy Azji, krajem popularnym w przyszłym roku może być Birma, a to dlatego, że była zamknięta, w trudnej sytuacji politycznej i ekonomicznej, teraz zachodzą zmiany, demokratyzuje się i otwiera. Oczywiście Wietnam i Kambodża. I to, z czym wiążemy nadzieje na najbliższy czas – niewielki, bajkowy Bhutan. W przyszłym roku będziemy mieli propozycję wyjazdu do Bhutanu połączonego z Indiami. I kolejny kierunek – przepiękny rejon północnych Indii, leżący u podnóży Himalajów, czyli Kaszmir i Ladakh. Od pięciu, sześciu lat nieprzerwaną popularnością cieszy się Etiopia.

Bhutan, Kaszmir, Birma – to nowinki w skali całego rynku turystycznego. Gdzie jeszcze będzie można pojechać z pana biurem?

- Do Kambodży – szlakiem Pol Pota. Do Peru i Boliwii na oryginalna trasę, z punktami, których nie ma żadne inne biuro. Bliżej proponujemy Wyspy Sołowieckie, a najbliżej – Mołdawię z Naddniestrzem. Egzotyka nie musi oznaczać czegoś bardzo dalekiego.

Szczegółowe informacje na temat biura Krzysztof Matys Travel na stronie: http://krzysztofmatys.pl/

[ARTYKUŁ SPONSOROWANY]

Rozmawiała:

Anna Dycha
anna.d@bialystokonline.pl

1338 osób online
Wersja mobilna BiałystokOnline.pl
Polityka prywatności | Polityka cookies
Copyright © 2001-2024 BiałystokOnline Sp. z o.o.
Adres redakcji: ul. Sienkiewicza 49 lok. 311, Białystok, tel. 85 746 07 39