"Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre kły". Chyba każdy pamięta z dzieciństwa Akademię Pana Kleksa i jego piosenki, a zwłaszcza tę o dziku. Jednak czy jako dorośli powinniśmy wierzyć w słowa, które były kierowane do dzieci? Może zwyczajnie do słowa "dobry "czy "pożyteczny" nie udało się znaleźć rymu i w tym cała zagwozdka?
Dzik pełni bardzo pożyteczną rolę w ekosystemie. Ryjąc w ściółce miesza ją, a tym samym napowietrza glebę, dzięki czemu przyspiesza rozkład oraz obieg materii. Sprzyja to naturalnej odnowie lasów. Ogranicza rozprzestrzenianie się wielu chorób dzięki temu, że żywi się szkodliwymi owadami, zjada padlinę i chorą zwierzynę.
W związku z tym, że niektórzy mieszkańcy Białegostoku uskarżali się na obecność dzików w Białymstoku, sprawą zainteresował się Henryk Dembowski z PIS i w styczniu wysłał interpelację do władz miasta Białegostoku w sprawie stawiania odłowni na dziki, które w sprytny sposób miałyby złapać zwierzynę. Dziki nie mają dobrego wzroku, ale za to zostały obdarzone doskonałym węchem. Tak więc pułapka z zawartością pożywienia zwabiłyby dzika, po czym zatrzasnęłyby się do niej drzwi.
Brutalny pomysł
Pomysł na odłownie jest, ale nie wiadomo co stałoby się z dzikiem po zatrzaśnięciu drzwi, kto kontrolowałby odłownie oraz gdzie i w jakich ilościach miałby stanąć.
- Podobnie jak w innych miastach np. Olsztyn, gdzie mieszkańcy borykają się z problemem dzików tą sprawą powinien się zająć wydział zarządzania kryzysowego i strażnicy miejscy. Na podstawie zgłoszeń mieszkańców można z łatwością ustalić miejsca występowania dzików, gdzie takie odłownie należałoby zainstalować - mówi Henryk Dembowski.
Podkreślił, że problem zgłosił do prezydenta Białegostoku, który w jego ocenie ma odpowiednie narzędzia, żeby zająć się tą sprawą. - Z tego co wyczytałem w prasie, to w innych miastach ze względu na ASF takie dziki są usypiane, ale to prezydent powinien podjąć decyzję w tej sprawie - dodaje Henryk Dembowski.
Rafał Rudnicki uważa natomiast, że odłownie na dziki to bardzo zły pomysł. Jego zdaniem po raz kolejny radny Dębowski stara się przerzucić na samorząd zadania, którymi powinno zajmować się państwo.
- To władze państwa, konkretnie Ministerstwo Rolnictwa, powinno prowadzić działania służące depopulacji dzików. My jako miasto nie możemy zajmować się odstrzałem dzików. A przede wszystkim nie chcemy takich brutalnych działań prowadzić. Zresztą odłownie też mają taki brutalny charakter – dodaje.
Najwięcej wyjść podczas epidemii
W ostatnich latach da się zauważyć wzrost odwiedzin dzików w mieście. Spacerują nie tylko na obrzeżach miast, czasem wybierają teren szkoły, tak jak to miało miejsce 5 czerwca na terenie I LO w Białymstoku. Nie wyrządziły nikomu krzywdy, zostały przetransportowane do lasu przez strażników miejskich.
Od początku roku 2020 do 4 sierpnia br. do dyżurnego Straży Miejskiej w Białymstoku wpłynęły 144 zgłoszenia dotyczące dzików, w tym 136 zgłoszeń w czasie epidemii. Jak poinformowała Straż Miejska najwięcej zgłoszeń odnotowano na osiedlach: TBS, Bacieczki, Dziesięciny, Antoniuk, Wysoki Stoczek oraz ulice Ciołkowskiego, Żwirki i Wigury, Zwierzyniecka.
Dziki z natury nie są groźne. Nie atakują jeśli nie czują zagrożenia. Swoją siłę potrafią pokazać w obronie własnego potomstwa ale to nie powinno nikogo dziwić, bowiem każdy rodzic chroni własne dzieci.
Czy zwierzęta, które nie wyrządzają szkód w zakładach produkcyjnych i nie stwarzają realnego zagrożenia dla życia ludzkiego powinny być poddawane odstrzałom bądź zamykane w pułapkach? Zostały stworzone w ten sam sposób co inne zwierzęta i nikt nie ma prawa do odbierania im życia, zwłaszcza w świadomy sposób. Jeśli natrafimy na dzika nie warto wpadać w panikę. Należy powiadomić straż miejską lub policję.
angelika.dorf@bialystokonline.pl