Chcąc nie chcąc, sami je zapraszamy
W ostatnim czasie coraz częściej mieszkańcy Białegostoku napotykają w rejonie miasta... dziki. Jest to pokłosie tego, że w miastach jest im po prostu łatwiej o pożywienie.
Wyrzucane przez ludzi śmieci i niezabezpieczone śmietniki to pierwszorzędna stołówka. I choć dostępny w niej pokarm jest niskiej jakości, pozwala przeżyć w mieście łatwiej niż poza nim. Obecność dzika w mieście dodatkowo potęguje nieustanne poszerzanie się terenów zurbanizowanych. Powiększający się z dnia na dzień zasięg zabudowań ludzkich, bogata w zwierzęcy pokarm roślinność parków i ogrodów, ograniczona liczebność drapieżników i co ważne – stosunkowo łatwy dostęp do pokarmu (świadome dokarmianie, śmietniska, wysypiska odpadów organicznych itp.), wszystko to i nie tylko powoduje, że problem oraz sam fakt istnienia dzikich zwierząt w miastach i na ich obrzeżach powiększa się każdego dnia. Zwierzęta trafiają bowiem do miast głównie wtedy, gdy te intensywnie się rozrastają i wchłaniają dzikie dotychczas tereny. Podleśny charakter wielu części miasta jest idealnym miejscem do żerowania dzików.
Jest to jednak też niemałe zagrożenie. Dziki same w sobie potrafią być niebezpieczne, np. jeśli wyczuwają zagrożenie dla ich młodych. Nie należy więc do nich podchodzić, próbować ich głaskać itp. Także zderzenie auta z dzikiem może być dużo groźniejsze dla pasażerów auta niż dla samego zwierzęcia. Ze względu na wzrost zagęszczenia sieci dróg należy przypuszczać, że zjawisko zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt będzie nasilało się, a koszty z nimi związane będą rosły.
Odłowić i wywieźć
Radny Henryk Dębowski (PiS) wystosował do prezydenta interpelację, w której zwraca uwagę na konieczność ustawienia odłowni w pobliżu miejsc, gdzie dziki pojawiają się.
- W związku, iż od dłuższego czasu pojawiają się informacje dotyczące wędrujących dzików na terenie miasta, zwracam się z prośbą przeanalizowania możliwości ustawienia odłowni dzików – pisze Henryk Dębowski w interpelacji. - Po odłowieniu zwierzęta można wywieźć poza obszar zurbanizowany, z dala od miejskich zabudowań. Instytucją, która mogłaby zorganizować proces odławiania i wywożenia dzików, jest Straż Miejska – dodaje.
Jako przykład podaje, że takie rozwiązanie jest stosowane w Legionowie. Zwraca uwagę, że ustawienie odłowni byłoby relatywnie niedrogim przedsięwzięciem.
Miasto na swojej stronie internetowej już kiedyś zamieściło informację, co zrobić, by złagodzić skutki działań dziki zwierząt:
- nie podchodź, nie głaszcz, nie strasz,
- zabezpiecz pojemniki na śmieci,
- nie zostawiaj worków ze śmieciami obok kubłów,
- zadbaj o to, aby opadłe liście, skoszona trawa, resztki pożywienia, obierki oraz inne odpady były kompostowane wyłącznie w zamkniętych ogrodach,
- nie wyrzucaj jedzenia do niezabezpieczonych kompostowników i nie dokarmiaj zwierząt na własną rękę,
- zadbaj o solidne ogrodzenie swojego ogródka.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl