Do dyżurnego siemiatyckiej policji w środę (4.10) około godz. 19.15 zadzwonił 14-latek i poinformował, że razem ze swoim kolegą zgubili się na zielonych obszarach w rejonie rzeki Bug.
Dodał, że widzą skrzyżowanie na drodze krajowej nr 19 w Turni Małej, lecz nie mogą tam dojść, ponieważ mają przed sobą rzekę. Na miejsce zdarzenia wysłano funkcjonariuszy.
- Z uwagi na fakt, że zapadał zmierzch, a w telefonie komórkowym 14-latka bateria była na wyczerpaniu, policjanci w rejonie wskazanym przez zaginionych włączyli światła błyskowe i sygnały dźwiękowe. W międzyczasie mundurowi dzwonili do chłopców z zapytaniem, czy widzą bądź słyszą radiowozy. Młodzi rowerzyści stwierdzili, że widzą policyjne samochody, ale mają przed sobą rzekę i nie mogą do funkcjonariuszy dotrzeć - relacjonuje oficer prasowy.
W międzyczasie siemiatycki dyżurny ustalił numer telefonu ojca jednego z zaginionych i skontaktował się z nim, by doprecyzować miejsce, w którym chłopcy zazwyczaj jeżdżą rowerami. Mężczyzna powiedział, że jego syn prawdopodobnie jeździł jednośladem od strony wsi Turna Duża i Anusin - potwierdziły to dalsze rozmowy z chłopcami.
Policjanci, wspólnie z ojcem jednego z zaginionych, odnaleźli chłopców już po niespełna 40 minutach w rejonie miejscowości Turna Duża, u zbiegu rzeki Kamionka i Bug. 14- i 16-latek byli przestraszeni sytuacją, w której się znaleźli, ale szczęśliwi, że zostali tak szybko odnalezieni.
Chłopcy nie wymagali opieki medycznej. Obydwaj zostali bezpiecznie przekazani rodzicom.
monika.zysk@bialystokonline.pl